środa, 27 listopada 2013

Nie ma już mężczyzn, z którymi chciałabym się wykąpać.

Dziś śnił mi się Kmicic. Wzrok miał płomienny, a bok podpieczony przez pułkownika Kuklińskiego. Przystojny Andrzej stał przed leśną chatą, należącą do Kiemliczów.

- Wasza miłość – do Kmicica podbiegł ojciec dwóch nierozgarniętych bliźniaków, którzy ułomność umysłu rekompensowali siłą niezwykłą i wytrzymałością, jaką miał chyba tylko tur w puszczy. – Lód skuł drogi, a skrzypiący śnieg wypełnił wykroty. Nasze szkapy nie mają antypoślizgowych podków. Co robić?
- Niech twoje mało rozgarnięte chłopaki odgarną śnieg. Łapy mają jak szufle, a ty ich tylko do prania zmuszasz! Tarka już jest płaska, jak ziemia nasza ojczysta. Twoje bachory graby mają przez to a jużci, ale Szwedzi w tym czasie zagrabili Najjaśniejszą Rzeczpospolitą. Jakie są prognozy pogody? - spytał Andrzej K.
- Ciśnienie wzrasta, niedługo powinno wyjść słońce. Niestety, temperatura znów spadnie. Podają, że przy gruncie spadnie do minus 38 stopni Celsjusza - odpowiedziałam.
- To dobrze, bo wysokie temperatury już mi bokiem wychodzą.
- Rumaki mają inaczej. Zakopały się w sianie i nie chcą wyjść na mróz. Uszyłem im kalesony, a one nic. Na smaganie batem tylko prychają - odparł stary Kiemlicz.
- Wypij z nimi strzemiennego zalecił sienkiewiczowski bohater. - To je rozgrzeje.
- Gore! Wyżłopią mi cały zapas gorzałki!
- Odwróć się, bo chcę się umyć – Andrzej Kmicic by wstydliwy. Gdy odwróciłam się, rozdział się, ukazał sosnom, jodłom i modrzewiom swoje muskularne ciało, po czym zanurzył się w zaspie śniegu.

W tym momencie z popołudniowej drzemki wyrwał mnie Władek lat 97, gwałtownie szarpiąc za moje ramię.
- Adela, ale ty jesteś rozgrzana!
- Co? Co się stało?
- Krzyczałaś przeraźliwie. Szufle? Jakie szufle cię dotykały?
- Nie zrozumiesz. Tobie ciągle jest zimno.
- Masz rację, mróz trzaska.
- Wiedziałam – powiedziałam z wyrzutem, po czym obróciłam się na drugi bok. Starałam się, by Kmicic znowu przybył, ale przed oczami pojawiały mi się tylko odmrożone szufle młodych Kiemliczów. Przeciw takim fantazjom zawsze protestuję, więc wstałam i zaparzyłam kawę dla siebie oraz Władka lat 97.

Popijaliśmy kawę drobnymi łykami, a ja patrzyłam na pooraną zmarszczkami twarz AK-owca. Mógłby się wykąpać w jakiejś zaspie, pomyślałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz