czwartek, 28 listopada 2013

Parskanie samochodów.

Nie jestem przekonana, czy pies pochodzi od wilka. Bardziej prawdopodobne jest to, że człowiek zminiaturyzował konia, po to, by móc kochane zwierzę wprowadzić do domu. Z czasem psy straciły na lśniącym włosiu i żrą byle co, o smakowitym owsie zapominając bezpowrotnie. Podjęte pod ciepłym dachem przez człowieka odwdzięczyły się jednak szczerze, zostawiając kopyta za progiem. Ludzie za to ich nie dosiadają (oczywiście nie piszę o patologiach).

Współczesnym rumakiem, który grzecznie czeka na pana pod saloonem, jest samochód. Mechaniczny koń jest dobrze wychowany, cierpliwie wygląda powrotu pana, a gdy wreszcie ten przyjdzie, podgrzewa mu siodło, dmucha zefirkiem prosto w twarz, a czasem włącza ulubione przeboje. A gdy jeździec zrobi jakąś głupotę, to podtyka mu poduszkę pod nos.

Władek lat 97 rozpoczął wczoraj rozmowę na temat koni z Lucjanem Kutaśko. Zrazu przysłuchiwałam się im bez większego zainteresowania, ale potem aktywnie włączyłam się do dyskusji.

- Lucjanie, naprawdę uważasz, że samochód jest przedłużeniem penisa?
- Pani Adelo, zna przecież pani potoczne powiedzenia jak na przykład „walić konia”.
- Nie bądź obsceniczny, panie Kutaśko! – Muszę być nieustannie czujna, bo chłop to chłop i zawsze zacznie świntuszyć. – Nie mieszaj waleni do koni.
- Adela, nie mieszaj chłopakowi w głowie – wtrącił się Władek. – Mężczyzna ma konia i przedłuża go koniem. I choć przedłużka jest mechaniczna, to sama operacja jest naturalna. Koń mężczyzny na mrozie musi mieć przedłużkę, by być zauważonym.
- To dlatego samochody parskają na mrozie! – zauważyłam. – Wy chcecie odpalić, a on prycha, puszcza smród z rury wydechowej i kpi z was w żywe oczy.
- Dobrą przedłużkę ze świecą trzeba szukać – sentencjonalnie podsumował Kutaśko.
- Tak, świece za często się zalewają – zgodził się AK-owiec.

I w tym momencie zrozumiałam, co się stało przed milionami lat. To kobiety wprowadziły konia pod ciepły dach. Zrobiły z mężczyzny psa, który się łasi, choć w towarzystwie innych kundelków wypada mu szczekać. Natomiast w zaciszu sypialni to my dosiadamy konia, a oni swój deficyt szalonego jeźdźca uzupełniają już na dworze. Potrzebują do tego mechanicznych zabawek.

Nie protestujmy przeciw naszym pieskom. Poparskajmy na dworze z ich zabawkami. Dodajmy tam im otuchy, by w domu potraktować nową ostrogą. Bo na konia trzeba bata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz