wtorek, 26 listopada 2013

Samce Alfa i teflonowi ambasadorzy.

Obecnie najpopularniejszym na świecie samcem Alfa jest Władimir Putin. A to wszystko dlatego, że nikt nie znał Władka lat 97 pół wieku temu. Standardy przez to się zmieniły i rosyjski satrapa – nieco mniej owłosiony niż serialowy Alf, choć podobnie kosmiczny – śmiało może zaczesywać sobie kosmykami łysinkę, a były pierwszy minister Italii robić kolejną operację plastyczną. Dziś macho Obama może mobbingować współpracowników, czego Władek nigdy w życiu by się nie dopuścił. Jaka tempora, taki mores.

Dzisiejsze myśli poświęcam teflonowym ambasadorom USA, których można przypalać na wolnym ogniu, a oni i tak nie zejdą z patelni. Leżą plackiem, przypominając winylową płytę gramofonową puszczaną na 33 obroty. Z ich płaskiej perspektywy każdy samiec jest Alfa. To tak, jakby amerykański ambasador leżał na chodniku na ulicy Święty Marcin w Poznaniu i patrzył w górę na Alfę (to taki brzydki wieżowiec biurowy z lat 70-tych). Amerykańskiego teflonowca widok przeraża, zaburzając trzeźwość oglądu rzeczywistości. Mali ludzie, płascy politycy.

- Adela, co się czepiasz biednych dyplomatów? – spytał się Władek, gdy zwierzyłam się z moich głębokich rozważań.
- Jak byś określił Walka lat 57 z klatki C?
- Walenty to byczek.
- A gdy kłóci się z Walerią lat 52, to jak ją nazywa?
- Przecież wiesz, co mnie głupio egzaminujesz?!
- Otóż to, wyzywa ja od krowy. Jest byczkiem i jego widzenie świata nie wychodzi poza krowi placek. Podobnie jest z teflonowymi ambasadorami. Przejęci dyplomatyczną misją, wszystkich traktują swoimi kategoriami. I nie idzie mi o żałosnych samców Alfa, ale o Angelę. To wcale nie jest teflonowa kanclerz. To samica Omega!
- Ford też był omega.
- Mówisz o byłym amerykańskim prezydencie? – spojrzałam czujnie na Anonimowego Kobieciarza lat 97. AK-owiec często zaskakiwał mnie swymi nieliniowymi skojarzeniami.
- Eee...
- Kiedyś były inne czasy. Samce też bywały Omega, mając nieco oleju w głowie. Teraz niestety cofnęły się na początek alfabetu, zaczynając edukację od nowa.

No cóż, muszę znów zaprotestować przeciw współczesnej wersji mężczyzny. Metroseksualne teflony dotarły już do dyplomacji. Co za wstyd!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz