wtorek, 4 marca 2014

Lumpeksy szczęścia.

Stałam dzisiaj w kolejce oczekującej na dostawę świeżego pieczywa, gdy naszła mnie ożywcza myśl.

- Dziewczyny, chyba właśnie zrozumiałam, że najwięcej szczęścia dają mi włochate jagody – odezwałam się do sąsiadek stojących razem ze mną w ogonku do sklepu.
- To włoskie jagody dają szczęście? – zdziwiła się Kunia lat 90.
- Idzie mi o agrest – wyjaśniłam. – Agrest jest swojski. Wprawdzie krzak potrafi pokłuć, ale jeśli doczekasz do momentu dojrzałości owocu, to zaznasz słodyczy i szybko zapomnisz o cierpieniu, jakie sprawiło ci ukłucie.
- Ja się uśmiecham – powiedziała Lonia lat 69. – Wszyscy wówczas wiedzą, że jestem szczęśliwa, a ja choć nie zawsze jestem radosna, to świadomość, że inni uważają mnie za szczęśliwą od razu mnie uszczęśliwa.
- To mi się nie podoba – wtrąciła się Walerka lat 88. – Ja mam sztuczne szczęki i nie mogę się szeroko uśmiechać. Uśmiech mnie unieszczęśliwia, bo w żadnym sklepie nie kupisz mlecznych zębów. Dostępne są tylko sztuczne szczęki z lumpeksu.
- Mnie by uszczęśliwiły palemki. W drinku i na plaży – rozmarzyła się Brydzia lat 76.
- To też jest lumpeks – stanowczo zawyrokowałam. – Tylko że na folderowym obrazku nie ma ryczącego jelenia, za to pręży się na słońcu oślizgły delfin w ofercie all inclusive. Przecież to poniżej intelektu morskiego ssaka!
- Ja bym nawet za mąż wyszła ze delfina, ale ci wstrętni Francuzi tyle krwi królewskiej przelali...
- Dziś już niemodne jest osiągnięcie sukcesu poprzez małżeństwo – powątpiewała Kunia.
- A ostatni ślub w Londynie? – skontrowała Lonia.
- Mnie ojciec unieszczęśliwił – zwierzyła się Brydzia. – Marzyłam kiedyś, by wygrać turniej tenisowy na kortach Wimbledonu, ale tatuś zapisał mnie na ping ponga. Straciłam przez to poważanie wśród kolegów, którzy mówili, że za szybka jestem. Tak ich raził mój kobiecy refleks!
- Chłop też może dać szczęście – przypomniała sobie Walerka.
- Tylko przy pierwszej pańszczyźnie – zauważyłam. – Potem się tłumaczy, że jest zarobiony i radło mu tępieje. A co z naszymi skibami? Szczęście związane z chłopem zawsze na końcu leży odłogiem. Mówię wam: tylko agrest!

Dziewczyny z grzeczności pokiwały głową, ale widać było, że nie były przekonane. Każdą z nich dręczył inny lumpeks szczęścia. A ja protestuję przeciw szczęściu z drugiej ręki. Co to niby ma być? Rajski second hand?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz