czwartek, 6 marca 2014

Okno na świat.

- Co to za dziadostwo? – wytknęłam Władkowi lat 98. – Są same smugi. Nawet okna nie potrafisz wyczyścić!
- Bo słońce mnie oślepia.
- Mówiłam przecież żebyś umył okna od zachodniej strony, od wschodniej miałeś umyć po południu!
- Dlaczego w ogóle musimy myć?
- Żeby wpuścić światło do domu.
- Nie łatwiej otworzyć okno? Przy okazji wywietrzysz mieszkanie.
- Żeby świat zobaczyć.
- Jaki świat? Sąsiadów można podpatrzeć i nic więcej.
- Co tam widzisz? – spytałam czujnie.
- Bożena zakłada halkę. O, macha do mnie ręką.
- Zostaw te smugi. Ja poprawię, a ty idź umyć okno w salonie.
- Ale po co myjemy okna?
- Żeby czysto było.
- Adela, a po cholerę ci czystość na szybie?
- Dręczysz mnie pytaniami jak małe dziecko.
- Macham ścierą, pocę się, słońce kłuje mnie w oczy, a ty nie chcesz odpowiedzieć na pytanie.
- Żeby tradycji stało się zadość.
- To pierwsi chrześcijanie też myli okna na wiosnę?
- A samochodami jeździli do myjni automatycznej – odrzekłam złośliwie. – Co się tak przyczepiłeś? Nie zagaduj mnie, tylko wyczyść jeszcze jedno okno na świat.

Poszłam do kuchni, zajrzałam w piekarnik, podlałam kwiatki, zaparzyłam wodę na kawę. Z dwoma filiżankami kawy z cynamonem poszłam do salonu. Zobaczyłam Władka lat 98, który opacznie zrozumiał zadanie. Stał nad telewizorem, polerując ekran. Już miałam się odezwać, lecz powstaniec mnie uprzedził.

- W sumie masz rację, Adela, dobrze mieć czyste okno na świat.
I zaprotestowałam. Nie spędzimy dnia przed telewizorem. Na pewno nie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz