środa, 5 marca 2014

Nieświeży chuch.

- Napływa chłodne, polarne powietrze.

Władek lat 98 nieraz potrafi podzielić się swoimi głębokimi myślami. Szczególnie przy drugim śniadaniu zmarszczki potrafią poorać mu czoło. Jednak poza posiłkami wyraz jego twarzy oddaje naiwność i myślenie nastawione na spełnianie potrzeb fizjologicznych. Władek niczym nie różni się od innych mężczyzn.

- A opady w normie? – spytałam z grzeczności.
- Opad? Dawno nie robiłem badania krwi.
- Kocham zmiany frontalne.
- A jeśli front przyniesie burze?
- Przynajmniej na niskie ciśnienie nie będziesz narzekać.
- No właśnie. Masz aparat do mierzenia ciśnienia?
- Wystarczy mi moje oko, kochasiu. Władku, od dawna nie podnosisz mi ciśnienia. Ponadto masz nieświeży chuch.
- Ja pierdolę! Nie masz najmniejszego szacunku dla mojej metryki.
- Nie wyrażaj się! W moim mieszkaniu panuje klimat dla ożywczej dyskusji na tematy kulturalne. Tu nie ma miejsca dla twoich prostackich sformułowań. Słyszysz?! – W tym momecie trochę się uniosłam. – Nie używaj takich pierdolonych zwrotów! Nie zmenelisz mi mieszkania!
- No dobra – AK-owiec pojednawczo próbował wyciszyć moje wzburzenie. – O co chodzi z tym chuchem?
- Leci ci z buzi.
- Czym?
- Wszystkim.
- Przecież to nie jest konkretne. Wszystkim znaczy tyle samo co niczym.

Powstaniec miał rację. Nie można nikomu wytykać ułomności lub wad, nie odnosząc się do konkretów. Spięłam się w sobie, odważnie podejmując rzuconą rękawicę.
- Chuchnij mi prosto w nos.
Władek nabrał głęboko powietrza, a ja czym prędzej przymknęłam oczy. Po chwili dotarła do mnie trąba powietrzna z Władkowej trzustki, wątroby i jelita grubego. Nie myślałam, że można zassać powietrze nawet z odbytu.
- Zacznę od końca. Leci ci przetrawionym jajem i cebulą, w wątrobie kotłuje się wczorajszy szczypiorek oraz kisiel truskawkowy. Jezu, a w trzustce to masz dopiero kibel!
- Kibel?

Odepchnęłam od siebie Władka, otworzyłam oczy i chwiejnie podeszłam do zlewu. Tam zmoczyłam sobie głowę zimną wodą, kurczowo trzymając się kuchennego blatu. Po chwili przeszły mi zawroty głowy. Sięgnęłam ręką po ręcznik i też go zmoczyłam. Później wzięłam szmatę do ręki i zaprotestowałam. Władek przyjął tylko dwa ciosy, bo udało mu się szybko umknąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz