czwartek, 29 maja 2014

Trendowata.

Jak dotychczas najbardziej znaną trendowatą w historii Polski była Orszulka vel Urszulka. Przedwcześnie zmarła córka Jana Kochanowskiego nie była zbyt skrupulatnie pilnowana przez rodziców i przez to szybko wystawiła główkę na widok niebezpiecznych kleszczy, siedząc z tatkiem pod lipą, aż złapała pasożyta, co zalazł jej za skórę. A jak skurczybyk dopadnie smaczną ofiarę, to nie wypuści jej ze swoich kleszczy. Zrozpaczony ojciec zaczął pisać dyrdymały, które obrazowały jego rozpacz, ale dla postronnych były jak tren-do-waty, czyli do kitu. Albo miodu lipowego, którym też można wypełnić nieszczelności w oknach.

Trendowatość pojawiała się odtąd na ziemiach polskich wielokrotnie, od sienkiewiczowskiego ślepego Juranda ze Spychowa po nawiedzoną Mniszkównę, a ostatnio dotarła nawet na poznańską Wildę. Niestety, dotknęła ona moją najbliższą przyjaciółkę, sąsiadkę z ogonka przed sklepem spożywczym, Kunię lat 90.

Kunia swoją trendowatość postanowiła zaprezentować nam. Na początku chciała dać poglądową lekcję na temat współczesnej mody i jej kierunków koleżankom zabijającym poranny czas w kolejce oczekującej na dostawę pieczywa. Zjawiła się przed nami w kreacji olaboga-lafiryndy, zrobiła z siebie odjechaną fiu-bździu-kokotkę, ale przede wszystkim babę-pożal-się-że-hoho.
- Cześć, dziewczyny – przywitała się, kręcąc biodrami niczym Evita Peron. – Widzicie moje buciki? To są obecnie najbardziej trendy buciki.
- Butiki oferują także buciki? – spytała nieobeznana ze współczesnym handlem Malwina lat 92.
- Obcas wcale nie jest wysoki –zauważyła Pela lat 71.
- Za to stukasz jak koń podkową o bruk Starego Rynku! – pochwaliłam swoją przyjaciółkę, która postanowiła oderwać się od emerytalnego stylu bycia i zabłysnąć na wildeckim wybiegu.
- Jesteś cudnie trendowata – przyznała Letycja lat 79.
- Jesteście kochane, więc przyznam się, co było moim zamiarem – Kunia ściszyła głos. – Kiedy chodzę na obcasach, to czuję się wywyższona. Sięgam na najwyższą półkę z konfiturami. Ostatnio zwrócił na mnie uwagę nawet Dionizy lat 63, a to przecież największy drągal i przystojniak na Wildzie.
- A ja mam inaczej, ubieram szpilki tylko wtedy, gdy wybieram się do toalety – odezwała się Pela.
- Ty też? – zdziwiła się Malwina.

I tutaj przerwę opowieść, nie puentując jej wcale, bo nie może być wszystkim dane to, co siedzi w głowach poznańskich dziewczyn po 60-tce i tych nieco starszych też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz