niedziela, 25 maja 2014

Liga Mistrzyń.

Dziś rano była taka mgła, że nie dojrzałam ze swojego okna sklepu na dole. Zeszłam na dół z pewną obawą, czy zastanę stojące w ogonku sąsiadki. Jednak to, co stało się po wyjściu z klatki schodowej całkowicie mnie zaskoczyło. Zamiast wyjść na chodnik, a potem przejść przez ulicę, wyszłam na stadion. Przetarłam oczy ze zdumienia, ale musiałam szybko zareagować, bo w moją stronę leciała piłka.

- Co jest grane? – zapiszczałam ze strachem.
- Adela, tylko nie główkuj! – usłyszałam kobiecy głos, który skojarzyłam z Kunią lat 90.

Niestety, piłka leciała tak szybko, że musiałam główkować. Zaczął bardzo mnie boleć mój grubo ponad 73-letni łeb. Zaraz potem usłyszałam dźwięk rozbitego szkła. Cofnęłam się w ciemność klatki schodowej, ale zaraz poczułam meksykańską falą. Znaczy falami zaczęło mi się cofać meksykańskie jedzenie, którym zajadałam wczoraj wypity alkohol.

Tak, niedobrze zalewać się w trupa…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz