czwartek, 28 sierpnia 2014

Sprzedam broń.

Z dziewczynami z poznańskiej Wildy od lat byłyśmy zwolenniczkami pokoju na świecie oraz przykładnych relacji międzyludzkich. Stąd – gdy stałyśmy w ogonku przed sklepem spożywczym, oczekując na przyjazd dostawczaka ze świeżym pieczywem z nocnego wypieku z piekarni – niezwykle rzadko dochodziło między nami do mordobicia. Dziś też było spokojnie, a słońce, które niespiesznie wyłaniało się zza zwiastującej jesień mgły, nastrajało nas optymistycznie. Jednocześnie odczuwałyśmy energię, które pomagała przenosić góry, a przynajmniej dawała siłę do walki ze wszechobecną agresją.

– Musimy pozbyć się z Poznania sił niszczycielskich – oświadczyła Pela lat 83. – Bracia Ukaińcy przyjmą każdy element gotowy do agresji.
– To szlachetna idea – oceniła Elwira lat 77. – Pomodlę się w jej intencji.
– Pamiętam, że już podczas pierwszej kadencji prezydenta Grobelnego uzbroiłam się w cierpliwość – oznajmiłam. – Ale teraz byłabym gotowa pozbyć się go, eksportując go na wschód Ukrainy.
– W Doniecku były groźne walki – relacjonowała Kunia. – Przydałby się ktoś, kto by im wybudował nową galerię handlową.
– Byłaby to świetna zasadzka na separatystów – zaśmiała się Dziunia. – W przerwie między seriami z kałasznikowa skoczyliby do galerii po jogurt albo inną maślankę, a tu im sufit z głowy spada.
– Czyli możemy na pniu sprzedać Ukraińcom galerę z Grobelnym na dziobie – zapisałam na kartce, układając listę ofertową. – Co jeszcze?
– Potrzebna nam krucjata – odezwała się Elwira, która była blisko z proboszczem. – Nikt tak dobrze nie odbierze zajętych ziem przez separatystów jak kuria arcybiskupia. Dajmy im w leasing Gądeckiego.
– Uważam, że ograniczenie sprzedaży tylko do Ukraińców znacznie zawęża nam możliwości – zaoponowała Malwina lat 92. – Musimy handlować też z Putinem. Wyślijmy do niego viceprezydenta Kruszyńskiego. Niech założy im PEKĘ, czyli Putinowską Elektroniczną Kartę Agresora.
– Jeżeli użyją jej w nawigacji, to rosyjskie trasportery trafią do naszych sadów jabłkowych i handel znów zakwitnie pełną gębą – uradowała się Dziunia.
– Kruszyński się sprawdzi, bo też potrafi negocjować na klęczkach – zauważyła Kunia.
– To nie jest zła myśl. Za nią też się pomodlę – obiecała Elwira.
– Czyli co? Wysyłamy ofertę?

Dziewczyny zgodziły się ze mną jednomyślnie. Jest szansa, że stosunki dobrosąsiedzkie znów wrócą do normy. A i u nas się uspokoi.

2 komentarze:

  1. chetnie kupie kalacha - podaj cene
    ( prosze nie publikowac -cos nie tak z ta strona , a moze tak ma byc - nie wiem)
    Pozdrawiam serdecznie
    Karol Szymanski

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę dziś zaspałam... :)
    Tekst uzupełniony, a kałasznikowów nie posiadam. W asortymencie znalazły się inne niewypały.

    OdpowiedzUsuń