Po odwiedzinach prezydenta in spe oraz owianego aromatem biogazu Lucjana Kutaśki zdecydowałam, że muszę wywietrzyć mieszkanie. Zrobiłam przeciąg, ale kwadrans nie wystarczył. Nadal miałam wrażenie, że naturalny gaz bezczelnie zameldował się i za nic ma próby eksmisji. Nie dawałam za wygraną i w końcu po 3 godzinach zapach poznańskiej oczyszczalni ścieków wyniósł się. Za to wprowadziło się przeziębienie. Na początku tego nie zauważyłam, ale już wieczorem zaczęłam kasłać, a w nocy budziła mnie płynna treść z nosa.
Rano zaklęłam sążniście, ale pomogło to jedynie w przeczyszczeniu lewej dziurki od nosa. Czułam się źle, ale dzielnie zebrałam się i jak zwykle rano o świcie ustawiłam się w ogonku przed sklepem na dole. Kilka dziewczyn już oczekiwało na dostawę świeżego pieczywa z nocnego wypieku. Przywitałam się z nimi, a potem zdałam relację z wczorajszego spotkania.
- Cuchnęło - żaliłam się. - Mój Boże, jak cuchnęło!
- Samo życie - uznała Malwina lat 92.
- Chciałabym przekonać Lucjana, by się ochrzcił - zamarzyła Elwira lat 77.
- Kutaśkę gówno to obchodzi - stwierdziła Kunia lat 90.
- Że jak? - nie dosłyszała Pela lat 83
- Przecież on operuje metaforami, czyż nie tak?
- No i? - spojrzałam uważnie na Kunię.
- Czy Kutaśko ma też prawa wyborcze?
- Były z tym kłopoty, bo Lucjan nie tylko nie miał matki, ale też z tego powodu nie dostał aktu chrztu - wyjaśniłam. - Zmieniło się to z chwilą, gdy w Urzędzie Stanu Cywilnego zaczął pracować Mietek lat 61. On zawsze miał do mnie słabość.
- Zakładam, że Kutaśko przy urnie też zagłosuje na huncowta 2015 - kontynuowała Kunia. - Zatem będzie wchodził w szeroki zbiór polskiego elektoratu. A co charakteryzuje wyborcę?
- Wiara w lepsze jutro? - spytała z katolicką nadzieją Elwira lat 77.
- Otóż to! - Kunia uśmiechnęła się z ukontentowaniem.
Patrzyłyśmy na Kunię w zadumie, nie do końca rozumiejąc, co kryje się za jej słowami. Czułyśmy jednak, że znalazła klucz do aktualnie śmierdzącego Kutaśki. Że jej interpretacyjne zdolności znów rozgryzły przenośnie doradcy prezydenta in spe.
- Otóż co? - niepewnie dociekała Lwinka.
- Elektorat zawsze chce mieć lepiej - objaśniała Kunia. - Robi co może, a na końcu okazuje się, żwe robi pod siebie. Otrząsnąc się może tylko wtedy, gdy smród poczuje jeszcze przed dotarciem do urny.
- Czyli najbardziej śmierdzą ci kandydaci, którzy wydają się bezzapachowi? - zdziwiłam się.
- Bingo! Dlatego Kutaśko podpowiada twemu krewniakowi, by nie był primus, lecz ultimus.
- Założyłam sobei konto na fejsbuku - przyznała się Pela - i złapałam się na tym, że wśród wszystkich ekshibicjonistów, jacy tam są, szukam tych, którzy najbardziej potrafią się zbłaźnić. Czuję się wtedy wyjątkowo.
- Pela trafiła w dziesiątkę - przyklasnęła Kunia. Rozumiecie?
No tak. Niby rozumiem. Na pewno czuję się lepsza niż huncwot. Lepsza niż Kutaśko. Tylko dlaczego muszę z tego powodu mieć zimno w chałupie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz