środa, 9 września 2015

N jak Nowicka ALFABET CIOCI ADELI - Niewiasta, która nie oszwabi

Stałyśmy jak co dzień rano w ogonku przed sklepem spożywczym, oczekując na dostawę z piekarni świeżego pieczywa z nocnego wypieku, gdy podjechała na swoim rowerze Berenika lat 33.

– Dziewczyny, nie róbcie se jaj! – zawołała gromko.
– Zamierzam kupić kopę – obiecała Malwina lat 92, czym ucieszyła właściciela składu, który zwykł nas podsłuchiwać przez lekko uchylone drzwi.
– Proboszcz, właściciel jednej szóstej tuzina, lubi na śniadanie zjeść jajko na miękko. Nie przepada zaś za omletem – poinformowała Gertruda lat 77.
– W kolejce o politykach to każdy może sobie pogwarzyć – obwieściła Berenika. – Człowieka natomiast należy poznać osobiście. Kto ze mną wyruszy na spotkanie z kimś, kto z najlepszymi chęciami decyduje w pewnym stopniu o polityce państwa?

Spojrzałyśmy na siebie niepewnie, bo raczej pachniało nam śniadanie, do którego brakowało jedynie świeżego pieczywa z nocnego wypieku, a nie jakieś trudne do przewidzenia .

– Daleko? – spytała niepewnie Pela lat 83.
– Szybko? – Kunia także miała niewyraźną minę.
– Pewnie będzie pod wiatr – martwiła się Wacia.
– Nie znoszę podjazdów – narzekała Klotka.
– Nie cierpię jak muszki lądują między zębami – narzekała Dziunia. – Nie wiem, czy je połknąć, czy wypluć.
– Jadę! – zdecydowałam się.
– A masz, ciociu, tandem? – dociekała Berenika.
– Po co?
– Jedzie z nami Matylda.
– Matylda jest wysportowana? – spytałam z nadzieją, wierząc, że weźmie na siebie ciężar pedałowania.

Berenika nic nie odpowiedziała. Niestety, nie miałam tandemu, za to koszyk na kierownicę już tak. Matylda była kocicą, która wyczuwała w człowieku fałsz. Zamysłem Bereniki było położyć kota na klatce piersiowej polityka, co miało go rozszyfrować.
Ruszyłyśmy. Okazało się, że jedziemy na Wschód. Tam miała mieszkać Wanda, co Niemca nie chciała.
– Wanda była córką Kraka – otworzyłam buzię, połykając hurtem trzy muszki. – Nie powinnyśmy jechać na Południe?
– Wanda Nowicka ma pazur, którym uczepiła się w stolicy.
– To ci kocica!

Pedałowałyśmy z mozołem. Po 6 kilometrach zaczęłam się zastanawiać, jak długo jeszcze pojedziemy. Na 8 kilometrze poprosiłam Berenikę o numer telefonu do Wandy. Połączyłam się błyskawicznie.
– Córuniu – powiedziałam po kilku słowach przedstawienia. – Powinnam powitać kobietę upadłą, zgwałconą politycznie przez trójkę rajfurów Ewę Kopacz, Leszka Millera i Donalda Tuska. Jak się pani czuje?
– Jak bohaterka filmów Teresy Orlowsky.
– Co zamierzasz z tym zrobić?
– Nie dam się oszwabić.

Rozłączyłam się, a potem poprosiłam Berenikę o powrót. Kierunek na Zachód też jej się spodobał.Tylko Matyldzie było wszystko jedno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz