środa, 25 stycznia 2017

Nikt nie jest głupi

To nie był człowiek z poznańskiej Wildy. U nas nikt nie nosi tak banalnych imion jak Krzysztof. Urodził się i wychowywał jednak w inspirującym miejscu, choć nie tak interesującym, jak nasz fyrtel. Ów człowiek z Jeżyc czasami pojawiał się na naszej dzielni. Niby powód był prozaiczny, bo załatwiał swoje sprawy na bezrobociu, w urzędzie na ulicy Czarneckiego. Wszystkie jednak wyczuwałyśmy, że to był pretekst.

Krzyś nie był tak serdeczny, szczery i infantylny, jak bohater Kubusia Puchatka, ale miał w sobie coś magnetyzującego. Na przykład Hela lat 61, ta kwiaciarka z budy obok Las Vildas, już po chwili rozmowy z nim wyznała, że spirala rozryła jej macicę i teraz się nie zabezpiecza. My tego nie wiedziałyśmy, a on zdobył tę wiedzę po 5 minutach znajomości. Dlatego też z pewną nieufnością przywitałyśmy niespodziewanego gościa.

– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus – wyrwała się na jego widok Gertruda lat 77.
– Skoro pani tak mówi... – odpowiedział grzecznie pan Krzysztof lat na oko 56.
– Niech będzie – odpowiedziałyśmy chórem na zawołanie Trudzi.
Jak zwykle stałyśmy ustawione w ogonku przed sklepem spożywczym i oczekiwałyśmy na przyjazd furgonu z piekarni, by nabyć po przystępnej cenie świeże pieczywo z nocnego wypieku.
– Bo my lubimy chrupiący chlebek – przymilała się Trudzia.
– Nikt nie jest głupi – odrzekł mężczyzna z Jeżyc. – Powiedzieć pani komplement?
– Uważaj! – krzyknęła Kunia lat 90. – On łapie za cyc.
– Naprawdę tak od razu chwyta się pan za biust? – zdziwiła się Malwina lat 92.
– Robi to wyjątkowo bezceremonialnie – orzekłam, bo kiedyś byłam świadkiem, jak podobnie składał komplementy jednej pani z Winograd.
– Nikt nie jest głupi. To jak? Chce usłyszeć pani dobre słowo?
– Ale w jakim sensie? – głupio szczebiotała Trudzia.
– W sensie zasadniczym.
– Pomódl się lepiej, zdziro – skwitowała dosadnie Kunia, hamując brutalnie ciągoty Trudzi do zalotów.
– Pomówmy lepiej o polityce – zaproponowałam przybyłemu. – Czy zna pan Jarosława-szczególnej-troski-Kaczyńskiego?
– Nie no, nie pierdolmy o głupotach – ustawił nas do pionu.
– W sensie zasadniczym? – spytała Lwinka.
– Przecież nikt nie jest głupi – skwitował chłop z Jeżyc.

Potem poprosił o trochę grosza, a my szczodrze się podzieliłyśmy. Był to swoisty haracz, by nie składał nam komplementów, tylko jedna Trudzia naiwnie myślała, że płaci dlatego, by jeszcze kiedykolwiek u nas się pojawił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz