wtorek, 24 stycznia 2017

Spalam się

Na wstępie muszę przeprosić, że nie umieściłam wczoraj wpisu, ale usprawiedliwia mnie fakt odwiedzin Straży Miejskiej w moim domu. Municypalni tak wybili mnie z rytmu, że zaburzyli cały dzień, pomieszali w głowie i zostawili zdezorientowaną. Na władzę nie poradzę, ale opisać mogę.

Był świt. Właśnie wybierałam się na dół, by stanąć w ogonku przed sklepem spożywczym i wraz z innymi dziewczynami z poznańskiej Wildy oczekiwać na przyjazd furgonu z piekarni, gdy rozległo się natarczywe łomotanie do drzwi.
Przestraszyłam się, że może zalewam sąsiadów mieszkających niżej, więc najpierw pobiegłam do łazienki. Tam było sucho. Czując się niewinną, a przez to łakomym kąskiem dla różnych bandziorów, łajdaków i zboczeńców, chwyciłam za kij bejsbolowy i udałam się do drzwi wejściowych. Zdjęłam łańcuch, przyjęłam pozycję obronną, a później uchyliłam nieznacznie drzwi. Za progiem stały dwie podejrzane postaci ubrane na czarno.

– Straż Miejska. Proszę nas wpuścić.
– Z jakiej paki? – oburzyłam się.
Municypalny nie odpowiedział, tylko starał się włożyć nogę między drzwi a futrynę. Drugi go pchał.
– Panie, nie zawracaj pan głowy. Ja muszę do kolejki.
– Musimy dokonać oględzin.
– Co chcecie obejrzeć? – spytałam zaciekawiona.
– Pani komin.
– No wie pan co! – zachłysnęłam się. – Panowie są zboczeni!
– Proszę odłożyć kij, bo będziemy zmuszeni sięgnąć po swoje pałki!
– Chcecie wejść gwałtem, łobuzy?! – wrzasnęłam. – Ratunku! Pomocy!!!
Na drugim piętrze ktoś otworzył drzwi, ale nie interweniował, tylko nadstawiał uszu.
– Mamy prawo. Inaczej zadzwonimy po Policję i będzie miała pani kłopoty.
– Macie nakaz? Zresztą nie znam prokuratora, który leciałby na mój komin.
– Musimy sprawdzić, czy to pani truje okolicznych mieszkańców. Czym pali pali w piecu?
– Jakim piecu? Ja mam centralne ogrzewanie! I piec gazowy.
– Naprawdę? – bąknął niepewnie municypalny z tyłu.
– Musimy to sprawdzić – upierał się pierwszy.
– Dobra, ale musicie wiedzieć, że nie dam sobie odebrać kija bejsbolowego.

Wpuściłam tych pożal się Boże strażników miejskich i dopuściłam do oględzin mieszkania. Oczywiście nic nie znaleźli. Wyszli jak niepyszni. Ja natomiast pozostałam z zepsutym humorem. I tak przez baławanów kobieta spala się. Przez całe życie spalam się. Ale żeby z tego powodu tak ode mnie leciało?
Nie wierzę w to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz