środa, 4 stycznia 2017

Wyszłam z nożem na Araba

– Wyszłam kiedyś z nożem na Araba – oznajmiłam dziewczętom po 70-tce, 80-tce i 90-tce – ale wtedy było inne kierownictwo stadniny w Janowie i mi uniemożliwiono obronę przed atakiem ciapatego zwierzęcia.
– Najgorzej jak postać z innej bajki wchodzi w twoje życie z kopytami – oznajmiła współczująco Kunia.
– Stratował cię ten koń? – dopytywała się Elwira.
– Potraktował jak przeszkodę i przeskoczył. Kiedyś miałam mniej ciosaną figurę, więc mógł się pomylić. Dużo ogierów ma klapki na oczach.
– Dlaczego o tym przypominasz? – zdziwiła się Pela.
– Bo teraz chcę podbić stawkę.
– Niby jak? – zaciekawiła się Lwinka.
– Chcę wyjść z nożem na żubra.
– Kordzik czy finka? – spytała fachowo Trudzia.
– Najpierw muszę uzbierać fundusze na zabicie potwora. To 50 tysięcy złotych za śmiertelny cios w bydlę plus kieszonkowe na dojazd do Białowieży. Z tego co zostanie, wydam na nóż, nocleg i bilet powrotny.

Rozmowa toczyła się – jak każdego świtu – przed sklepem na dole. Niezmiennie czekałyśmy o tej porze na przyjazd dostawczaka z piekarni, który dostarczał świeże pieczywo z nocnego wypieku.

– Nie lepiej byłoby, gdybyś pojechała z flintą? – indagowała Kunia.
– Póki odpowiedni minister nie wytnie drzew w Puszczy Białowieskiej, to boję się rykoszetu. Dziś nóż jest dużo bezpieczniejszy od pukawki.
– Nadzieja w tym, że zbyt szybko nie odłożysz większej kasy z emerytury. Na 500+ już się nie załapiesz – westchnęła Lwinka. – Wolałabym byś była wyposażona solidniej.
– Mój świętej pamięci stary zakopał jakieś 60 kilka lat temu obrzyn na działce. On był Łemkiem – wyznała Pela lat 83. – Teraz przymarzła ziemia, ale na wiosenną odwilż mogłabyś przekopać grunt. Ja skorzystam, bo posadzę grządki marchewek, a i ty się uzbroisz.
– Jak tasiemiec, cha cha cha – zaśmiała się nerwowo Elwira.
– Ja popieram szychę, która o tym decyduje – zagrzmiała Gertruda lat 77. – Liczy się pole rażenia, a Polacy zatracili umiejętność szerokokątnego widzenia. Nasz proboszcz ma to samo zdanie. Dlatego trzeba wycinać drzewa, by już z daleka zobaczyć niebezpieczne stwory w ciemnych kolorach.
– Chyba wolę tradycyjną nagonkę – powiedziałam niepewnie.

Przeczuwałam, że okres nagonek szybko ustąpi miejsca czasowi polowań. Bałam się jednak, jakiego Araba zaatakują myśliwi napuszczeni przez ministerialną szyszkę i główną w państwie szychę...

2 komentarze:

  1. Oby się nie okazało, że żubry mają jakieś arabskie korzenie... Bo po nich. Niebożątkach;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno mają korzenie. Jakie - opowiem po polowaniu.

      Usuń