wtorek, 7 lutego 2017

Śmichu chichu, a czasy wymagają czynu!

Często jestem uchachana. Jeszcze częściej pochichrana. Szczerze szczerzę się, a mięśnie brzucha uczciwie pracują. Ale po co, skoro nie ma z tego pożytku dla ludzkości? Dokąd nas zaprowadzi sam śmiech? Donikąd! A życie do czynu wzywa, a nie do różnych pierdół.

Czyn definiuje się poprzez swoją odwrotność, czyli bezczyn. Bezczyn społeczny jest plagą naszych czasów. Obywatele tylko wykonują bezsensowne zadania, za które im płacą, by mieli na abonament telewizyjny. Przed odbiornikiem ćwiczą mięśnie brzucha, śmiejąc się, pijąc piwo i incydentalnie uprawiając seks, by po kilku godzinach snu, znów włączyć telewizor na kwadrans telewizji śniadaniowej i chwilę potem pójść zarobić pieniądze na kolejny seans wieczorny.

Co zatem robić, by objął nas czyn, a nie bezczyn? To proste, trzeba myśleć o kilometrach nie wybudowanych autostrad, o nie wystawionych dotąd spektaklach teatralnych, o bateriach łazienkowych, które trzeba na bieżąco produkować, o tysiącach kilometrów papieru toaletowego, jaki trzeba przygotować do sprzedaży i tak dalej, i tak dalej. Czyn wzywa nas do tego byśmy spojrzeli na sąsiada lub sąsiadkę i intuicyjnie wyczuli, co mu jeszcze brakuje. Czego potrzebuje. O czym marzy. Stąd już tylko krok do przełamania się i ruszenia do roboty, która uszczęśliwi bliźniego.

„To dla pana, drogi sąsiedzie Tadeuszu, tyrałam w fabryce, produkując płytę wiórową do pana meblościanki”, „Kochana Anielo, czy ty zdajesz sobie sprawę, że będzie tobie świecić, bo w mojej fabryce znów z taśmy zeszły żarówki?”, „Walenty, powiedz synowi, że z browaru zeszła nowa partia piwa”.

Osiągamy w ten sposób bardzo ważny efekt. Nie chachamy, nie chichramy się, nie łapiemy za brzuch, ani zwijamy się ze śmiechu, nie robimy nic, co byłoby rubaszne, niekulturalne, obciachowe. My się tylko z satysfakcją uśmiechamy. Nie ma histerycznego śmiechu, który jest najczęściej sposobem na odreagowanie stresu, jest tylko zadowolona mina pełna aprobaty dla tego co wokół nas i dla samych siebie oczywiście też.

Bezczyn nawołuje do bezrefleksyjnego chichotu, tarzania się po podłodze, natomiast czyn niesie wartości konstruktywne, które nadają naszej twarzy wyraz zadowolenia. A szczęśliwy obywatel tworzy szczęśliwą ojczyznę. I powstaje układanka, gdzie jeden zadowolony puzzle łączy z drugim.

Tylko komu chce się to układać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz