piątek, 20 sierpnia 2010

O świntuchach.

Pewien obrzydliwiec, który przypadkiem miał wielki talent literacki, napisał w 1969 roku w „Zapiskach starego świntucha” coś następującego: „wszyscy kurczowo czepiamy się ścian tego świata – ja, w najmroczniejszej fazie kaca, myślę o dwójce mych przyjaciół, którzy doradzają mi, na jak przeróżne sposoby można popełnić samobójstwo. czy jest lepszy dowód przyjaźni? jeden z owych przyjaciół ma na lewym przedramieniu, jedną obok drugiej, blizny po brzytwie; drugi upycha tony prochów przez dziurę w swej czarnej skudłaconej brodzie. obaj piszą wiersze. jest coś w pisaniu wierszy, co sprawia, że cały czas stoi się jedną nogą nad przepaścią. ale pewnie i tak wszyscy trzej dożyjemy do dziewięćdziesiątki – czy możecie wyobrazić sobie świat w roku pańskim 2010? jasne, że wszystko zależy od tego, jaki użytek zrobi się z Bomby, ale przypuszczam, że mimo to ludzie nadal będą robić jajecznicę na śniadanie, mieć problemy z seksem, pisać wiersze. i popełniać samobójstwa.”

Odłożyłam książkę. Potem zadzwoniłam do Lucjana Kutaśko. Pan Lucjan to szef kampanii wyborczej tomaszka 2015, mojego młodszego o pokolenie krewniaka. Zaś Lucjan obecnie moczy kija, gubiąc stres w mazurskich otchłaniach.
– Drogi i kochany Lucjanie – zapytałam zrazu miło, by potem zaskoczyć go obcesowo. – Czy ma pan sznyty na przegubach rąk?
– Ma pani na myśli sznytki? Zaraz, po poznańsku, to skibki chleba? Mam rację? Nie, pani Adelo, trzymam je w dłoniach. Mam potem tłuste palce, ale je oblizuję. Mówię pani, palce liżę! Takie dobre sznytki!
– Ty świntuchu – rozłączyłam się. Nie mogę słuchać perwersyjnych wyznań, wówczas gdy sprawa tyczy spraw poważnych. A Lucjan zawsze imponderabilia chce lizać. Świntuch!

Zrobiłam rano jajecznicę. Niepotrzebnie z 5 jajek, bo została mi spora część dania na patelni. Zadzwoniłam do Władka lat 94.
– Kochasiu, usmażyłam dla ciebie jajecznicę na skwarkach. Dodałam też pomidory. Pachnie cudownie. Wpadniesz?
– Adela, albo faszerujesz mnie niebieskimi tabletkami, albo gotujesz jajecznicę! Ty chcesz mnie wykończyć. A ja mam dopiero 94 lata!

Rozłączyłam się z powstańczym chamem. I protestuję przeciw obcesowości! Przeciw chamom. Protestuję przeciw bombom. A jajecznica? Na pomidorach... Hmmm...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz