czwartek, 30 września 2010

O Bibliotekach.

– Władek, czy byłeś kiedykolwiek świadkiem? – spytałam znienacka Władka lat 94, który przyszedł do mnie na poranną kawę.
– Oskarżenia czy obrony?
– Świadkiem Jehowy.
– Ach, czyli zarazem oskarżenia i obrony.
– Jak to?
– Oni bronią Boga i oskarżają człowieka. Według nich przy Bogu o imieniu Jehowa człowiek się chowa. Sami są w transie, ale fuzji już nie lubią.
– Transfuzji mówią: NIE?
– Tak.
– Tak?
– TAK dla transu, NIE dla fuzji, flinty i transfuzji.
– Aha.

Zagadnęłam Władka lat 94 o tę sprawę, bo zawsze interesowało mnie, co ludzie noszą w teczkach. Przeważanie są to bary przenośne typu fast food, bo jedzenie przewidziane jest na 15 minutową przerwę śniadaniową. Zdarza się jednak, że w teczce znajduje się buława. Zwykle jest to w torbie stuprocentowego mężczyzny o szerokich barach i horyzontach ograniczonych ścianami hipermarketów. Man, który patrzy het, czyli współczesny hetman, który szuka szerokiego baru, by tam się rozwalić po pracy. Innymi teczkami są nesesery, które dzierżą dumnie kierownicy, dyrektorzy oraz prezesi. Nesesery są necessary, czyli potrzebne, bo kiedy zawierają w środku niekompetencje, to ich właściciel ląduje na taczce. Wtedy teczka z danymi firmy amortyzuje wywóz dyrektora na bezrobocie.

Szczególny rodzaj teczek mają Świadkowie Jehowy. Są to przenośne Biblio-teki. Biblia w tece jest bezcenna, dlatego zwykle zabezpieczana jest „Strażnicą”. To powoduje, że szeregowy Świadek czuje większą pewność siebie. Dla bardziej doświadczonych ochroniarzy Jehowy przeznacza się gazetkę „Przebudźcie się”. To akurat sprytnie maskuje Bibliotekę, bo przecież każdy idący do pracy biedak jest niewyspany.

Właściwie mogłabym już zakończyć, gdyby nie protest. Dziś jest oczywisty. Oburzam się przeciw wszystkim Bibliotekom, w których jest sen i nuda! Autorzy, przebudźcie się!

2 komentarze:

  1. Mam na nich prosty sposób. Mówię, że i owszem wysłucham co mają do powiedzenia, ale może najpierw w imię pojednania religii proszę o wspólne odmówienie dziesiątki różańca. ... Wieją gdzie pieprz rośnie :) - asiorek

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomysł jest sprytny, ale też i ryzykowny. A nuż ktoś się zdecyduje, wtedy cierpieć będzie Pani podwójnie.

    OdpowiedzUsuń