piątek, 8 października 2010

W nocy odwiedził mnie kosmita.

Obudziłam się około pierwszej w nocy. Spojrzałam w rozjaśniony kwadrat okna. Światło od ulicznej latarni sączyło się przez zasuniętą roletę, oświetlając tarczę stojącego na komodzie zegara. Ziewnęłam. Poczułam, że zdrętwiałam, więc obróciłam się na drugi bok. Krzyknęłam.
– Uspokój się, dzieweczko – powiedziała dziwna postać. Ni pies, ni wydra. Dwa naparstki na głowie, kilka kontrolnych lampek na korpusie, brak włosów pod pachami, perfumy od Diora.
– Jesteś diabłem? – spytałam.
– Nie.
– To szkoda. Ale możesz mówić do mnie „dzieweczko”.
– Przyleciałem z planety ZAZUS. Mów mi Blanco. Mam 579 lat.
– Podaj mi szklankę wody, chłopaku. – Postanowiłam się uszczypnąć, sprawdzając, czy to nadal sen. Ale uszczypnięcie też może się przyśnić. Tymczasem Blanco podał mi wodę.
– Moją planetę zamieszkują jedynie kosmici w wieku poprodukcyjnym – zaczął wyjaśnienia Blanco lat 579. – Mamy wysokie emerytury i dobrą opiekę medyczną. Jestem na tyle zdrowy i posażny, że mogłem wykupić wycieczkę na Ziemię.
– To dość przyziemny pomysł.
– Wcale nie, większość z nas jeździ na igraszki miłosne na słoneczną i gorącą Wenus, ale mnie znudziły się już emerytki i rencistki. Dlatego jestem tutaj. Ile masz lat, dzieweczko?
– Jestem Adelą lat 73.
– Och, ale chyba nie jesteś jeszcze dziewicą?
– Posłuchaj, bezczelny przybyszu! Budzisz mnie w środku nocy, zjawiasz się bez prezentu i zadajesz intymne pytania.
– Na jakiej amplitudzie osiągasz orgazm?
– Że co?
– Nie udawaj, że nie wiesz! Na ZAZUSie kochamy się, wprawiając nasze krzepkie korpusy w miłosne wibracje. Z tymże każdy z nas szczytuje na innej częstotliwości. A ja szukam dzieweczki, z którą mógłbym się zgrać.

Co nastąpiło potem, taktownie pominę. W każdym razie Blanco lat 579 się zresetował i rano już go nie było. A ja czuję, że mam wirusa. Bo tęsknię za wibracjami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz