wtorek, 9 listopada 2010

Gra wstępna.

Oczywiście wiadomo, że gra wstępna jest preludium do części występnej. Sportowcy pocą się na meczu, by ostatecznie znaleźć się pod wspólnym prysznicem. Bóg stworzył nudnego mężczyznę, by wkrótce potem w swej przenikliwości urozmaicić świat samodzielną Lilith. Drożdże rosną, by prezydent, a kiedyś I sekretarz PZPR, mógł z wypiekami na twarzy ucałować bochenek chleba podany mu przez dzieci przebrane w stroje łowickie bądź kurpiowskie. Wstęp zawsze rodzi występ, a na końcu występek, dlatego coroczne dożynki z chlebem i solą zawsze są widowiskiem pieprznym.

Wpadł do mnie spokrewniony huncwot. tomasz.ka 2015 tym razem pozbył się żałoby. Sprawdziłam mu dłonie i nic brudnego pod paznokciami nie znalazłam. Byłam zadowolona, bo przyszły prezydent musi być krystalicznie czysty.
– Ciociu, spotkałem Władka lat 94.
– Był sam? – spytałam czujnie.
– Nasz AK-owiec wyjątkowo dzielnie znosi odwyk. Żadnej kobiety obok niego nie było. Ale zrobiłem chyba coś złego.
– Zaszkodziłeś Anonimowemu Kobieciarzowi?
– Powiedziałem mu, że dziś jest Światowy Dzień Gry Wstępnej. Władek potrząsnął energicznie moją ręką i pobiegł w stronę kwiaciarni.
– Coś ty zrobił najlepszego!
– Właśnie też się martwię. Władek już raz był tulipanem.
– Ten pan bardzo lubi się tulić. Tulipan.
– Taa – odpowiedział treściwie prezydent 2015.
– No dobrze, zostawmy AK-owca w spokoju. Jaką grę wstępną zaproponujesz elektoratowi?
– Chcę zagrać w Tymińskiego. Popatrz, ciociu, mam zdjęcia.
– Co to takiego?
– Sejf. W jego środku znajdują się różne papiery: żółte, różowe, nawet jedna rolka toaletowego. Dowody politycznego smrodu przeciwników. Szyfr znany jest tylko mi.

Popatrzyłam z uznaniem na huncwota. Moja krew. W tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam. Za bukietem róż skrywał się Władek. Zrozumiałam, że rozpoczął grę zmierzającą do występku. Odebrałam kwiaty, bo były ładne i intensywnie pachniały, i protestując przeciw tak czytelnej grze, zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz