piątek, 19 listopada 2010

Magia mycia okien w listopadzie.

Nastała najlepsza pora na mycie okien. Nie widać smug, bo słońce nie odbija się dzikimi refleksami od szyb, a myć trzeba, by choć odrobina światła docierała do naszego serca. Byśmy nie sczeźli w smutku i depresji. Depresja najgroźniejsza jest dla mężczyzn, dlatego to przede wszystkim oni myją okna. Najczęściej siedząc za kierownicą swego samochodu, spryskują szyby, co rusz przecierając je wycieraczkami.

Znałam wprawdzie jednego optymistę, który mawiał, że nie potrzebuje światła, bo w nim są tak wielkie pokłady energii życiowej, że słońce nie jest mu potrzebne. Nie mył okien w listopadzie i umarł. To było jeszcze w latach 80-tych ubiegłego tysiąclecia. Jechał akurat swoim trabantem ulicą Czerwonej Armii i nie zauważył czerwonego świata. Zginął na miejscu, a z auta uformowano pierwszą w Poznaniu tekturową trumnę.

Podobnie stało się z jednym rozbrykanym chłopcem, który niezbyt lubił chodzić do szkoły i na wagarach najczęściej brodził w listopadowych kałużach. Chłopiec miał bryle na oczach i nie przecierał szkiełek. Chlupot w butach był dla niego ważniejszy niż widok smaganych wiatrem i deszczem wildeckich klonów. No i wpadł do studzienki ściekowej. Od tamtej pory wszyscy na Wildzie myją w listopadzie okna.

Okna myją również osoby nie posiadające samochodów. W 1992 roku Kazia lat 40 z ulicy Wierzbięcice też myła okna. Chciała dodać sobie i mężowi otuchy, ale jej stary łajdak tylko narzekał na przeciągi. Ale Kazia myła dalej. I kiedy światło przedarło się do ich mieszkania to zobaczyła, że mąż wcale nie tkwi w przeciągu, ale w ciągu. Alkoholowym ciągu. Światło dało jej siły na wykopanie nieroba z mieszkania i dziś stać ją na samochód Citroen lat 17.

Opowiedziałam te historie Władkowi lat 94, bo on pochodzi z Warszawy i nie za bardzo chciał uwierzyć w magię mycia okien w listopadzie.
– Władku, najpierw umyjesz u mnie – namawiałam AK-owca do listopadowego czynu. – Ale u siebie też musisz.
– Przecież zawsze wracam do siebie po zmroku. Przynajmniej nie muszę zasłaniać okien. Nikt nie widzi, co robię.
– To umyj chociaż lufcik. Daj się słońcu popieścić!
– A co ty mi farmazony wciskasz! Przecież słońca nie ma.
– Protestuję przeciw twojej niewierze w magię – powiedziałam z wyrzutem. – Tylko umyjesz okna, a słońce wyjdzie – zapewniłam z emfazą.
– Phi – Władek lat 94 jednak nie uwierzył. Gdyby chociaż brodził po kałużach. W studzienkach kanalizacyjnych on akurat dałby sobie radę. A tak boję się o niego. W każdym razie przeciera szkła w swoich okularach. Wymusiłam to na nim.

1 komentarz:

  1. W rzeczywistości każdy z nas chce mieć czyste, piękne okna, ale bardzo trudno jest umyć okna na wysokości
    firma https://otomistrz.pl/mycie-okien/opole/ pomaga mi w tym pytaniu
    To prawdziwi profesjonaliści

    OdpowiedzUsuń