niedziela, 14 listopada 2010

Waterloo.

Dlaczego zawsze odnotowujemy 100 pierwszych dni piastowania urzędu? Premiera, prezydenta, marszałka, burmistrza, ciecia. Dlaczego nie kwartał? Pół roku? Czas biegu Marsa wokół Słońca? Długość meczu szachowego o mistrzostwo świata między Karpowem i Kasparowem? Dlaczego odnosimy się do próby odwrócenia dziejów przez francuskiego wypierdka, a nie na przykład do postawienia piramidy Chu-fu? Nie rozumiem tego.

– Władku, dlaczego na moich urodzinach zawsze wznosisz toast „sto lat”?
– Heh – zdziwił się tak postawionym pytaniem Władek lat 94.
– Nigdy mnie się nie spytałeś, jak długo chciałabym pożyć!
– Jak długo?
– Długo.
– Ale jak?
– Poczekaj, zastanowię się.

Zrozumiałam w tym momencie, że łakomię się na wydarzenia, które mogą mnie ominąć. Na kolejne trzy olimpiady, na to, czy mój krewniak tomasz.ka 2015 będzie też prezydentem 2020, na skutki wieloletniej konsumpcji żywności zmodyfikowanej genetycznie, na to, czy po elektronicznym papierosie pojawi się elektroniczna wódka, piwo, a nawet marihuana, czy kolejne pokolenie widzów MTV będzie jeszcze w stanie porozumiewać się za pomocą skleconych poprawnie zdań. To straszne! Kolejne lata swojego życia wyobrażałam sobie tylko jako konsumpcję! Seriali telewizyjnych, reportaży z zagranicznych wojaży huncwota 2015, elektronicznych drinków. Żarcie, żarcie i jeszcze raz żarcie. Za taką wizję można beknąć.

– Nie odpowiem ci teraz.
– To po co się pytałaś?
– Bo coś mnie nurtuje. Muszę sporządzić listę spraw do załatwienia.
– Uwzględnisz moją przeprowadzkę do ciebie?
– Wybacz, ale to będzie lista moich spraw do załatwienia!

I tak sporządziłam listę. Ku memu zdziwieniu wypisałam dokładnie sto spraw! Dziwny przypadek oraz ironia losu. Załatwienie stu spraw może być moim osobistym Waterloo. Na to machnę ręką, ale protestuję przeciw pobytowi na Świętej Helenie. A jak Uznam, że wolę Wolin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz