niedziela, 5 grudnia 2010

O dziwakach.

Lubię Chopina. Szczególnie za wariacje. To był bardzo romantyczny wariat. Jak siadał do fortepianu, to oderwać go mogła tylko potrzeba fizjologiczna. Przy tym jedzenie i seks za takowe nie uważał. Myślę, że dziś mógłby zostać maniakalnym konsumentem gumy do żucia. Ludzie, którzy mają swojego fioła żują gumę. Na maksymalnej szybkości rozruszanej żuchwy. Nie oddzielisz żuchwy od wariata.

Mam znajome, które uważają się za wariatki. Poczytują to sobie za zaletę, czynnik wyróżniający i element przyciągający znudzonych schematycznymi panienkami samców. Ale żadna z nich nie żuje gumy! Owszem, ssą tik-taki, po kilka razy na dzień szorują garnitur swoich wyślizganych zębów, łykają świeże powietrze, ale nie żują gumy. Ich wariactwo nie jest zatem wariactwem, a co najwyżej dziwactwem. Niestety, żadna z moich znajomych nie chce być dziwaczką.

Podobnie jest z mężczyznami. Sprawdziłam to na Władku lat 94, a wcześniej na kilku innych panach. Efekt zawsze był ten sam.
– Władku, ty dziwaku! – zaskoczyłam przyjaciela z AK.
– Że co? – żachnął się Anonimowy Kobieciarz.
– Jesteś dziwakiem – podtrzymałam swoją diagnozę.
– Dlaczego?
– Jesteś powstańcem, tak? Tak! Brodziłeś w warszawskich kanałach, tak? Tak! Wychodziłeś stamtąd wyświniony, tak? Tak! A mimo to na kobiety lecisz! – skończyłam z wyrzutem.
– Ale jaki tu jest związek przyczynowo-skutkowy?
– Tylko się nie wymądrzaj, dziwaku!
– Zwariować można!
– O nie! Żaden z ciebie wariat! Dziwak jedynie.
Władek obraził się wówczas, ale po kilku dniach go udobruchałam, mówiąc czule: ty wariacie. To potraktował jako wyraz sympatii i uznania. Czyste dziwactwo. I nic więcej. Nieraz podsuwałam Władkowi gumę do żucia, ale on ją odsuwał od siebie, wyciągając odświeżacz do ust w aerozolu, a potem nadstawiał swój 94-letni dziubek. Później był zdziwiony, że na lewym policzku (jestem praworęczna) tak długo utrzymują się czerwone ślady po mojej dłoni.

A dlaczego protestuję przeciw dziwakom? Odpowiedź jest prosta: wariat gdzieś ma, jak go nazwą, ale dziwak już nie. On jest drażliwy. Bo odsuwa od siebie gumę w drażetkach, listkami też gardzi. Zatem namawiam: drażliwych dziwaków traktujmy liściem. Policzkujmy nie-wariatów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz