poniedziałek, 21 lutego 2011

Bunt kobiet.

Stojąc w ogonku po świeże pieczywo opowiedziałam sąsiadkom o eskapadzie tomasz.ka 2015 oraz Jezusa z Wildy do głuszy leśnej. Babki nie mogły pogodzić się z faktem, że dwaj przyszli herosi paktować będą na pustkowiu w leśnictwie Babki pod Poznaniem, czyli w dużym oddaleniu od dzielnicy. „Adela, jak my mamy schudnąć, skoro Heniula lat 30 pościć będzie tylko z twoim tłustym krewnym?”, narzekały. „Prezydent musi mieć odpowiednią posturę!”, uciszałam je. „A dietę, Chrystek, zostawił?”, dopytywały się. „Tylko bez poufałości”, słabo protestowałam. Czułam w duchu, że dwaj bliscy memu sercu, godni i stateczni, mężowie popełnili błąd, nie uwzględniając w Najświeższym Testamencie diety dla neofitek. W końcu odczuwany na co dzień głód Boga wpływa na kobiecą linię, wcięcie w talii oraz ostrość rysów na twarzy.

Skończyłam rozmowę z sąsiadkami, kupiłam bochenek chleba powszedniego i cztery pączki, a gdy wróciłam do domu zaparzyłam kawę. Władek lat 95 był jak zwykle punktualny, wywieszając głodny jęzor na progu mego mieszkania.
– Kochasiu, przypomnij, kim byłeś w powstańczych kanałach? – spytałam przy konsumpcji drugiego pączkowego smakołyku.
– Przewodnikiem, gońcem, na końcu przywódcą małego oddziału – z dumą pochwalił się Anonimowy Kobieciarz.
– To dobrze, bardzo dobrze – ucieszyłam się.
– Ojojoj – wzurszył się powstaniec. – Do dziś potrafię przebierać nogami!
– Wspaniale, ruszysz teraz na Babki!
– Na babki? – krzyknął rozradowany AK-owiec lat 95. – Choćby za chwilę!
– Do leśnictwa Babki! – osadziłam chuć Anonimowego Kobieciarza na poziomie zamrażarki. – Przedrzesz się przez chaszcze, zaspy, potem poskaczesz po krze na Warcie, by w końcu trafić do samotni wildeckiego Chrystusa i prezydenta 2015.
– Po co? – żachnął się Władek lat 95.
– Będziesz na bieżąco przynosił gorące wersety z Najświeższego Testamentu. To zadanie dla gońca, jednak nie wyczerpuje to twojej misji.
– Taa...? – zaciekawił się głupkowato powstaniec.
– Musisz wpłynąć na natchnionych, by w Najświeższym Testamencie nasi mężowie stanu uwzględnili przynajmniej jedną dietę dla kobiet.
– W Liście do Korytan?
– Gdziekolwiek! – zdenerwowałam się. – No leć już! I załóż kalesony, Władysławie uczynny! Nie możesz przecież kichać!

No i Władek lat 95 poleciał ku Babkom. Na złamanie karku. Bałam się, że w drodze ku damskiej diecie może zboczyć z drogi, ale musiałam podjąć ryzyko. Jeżeli jednak przydarzy mu się nie trafić do wytyczonego celu, wtedy zaporstestuję tak, że przejdzie to do historii. Będę jak ta klacz z Apokalipsy!

1 komentarz: