sobota, 26 marca 2011

Oficerki.

Zawsze chciałam zorganizować zajazd na koszary. U mojego boku nie byłoby żadnych Władków lat 95, ruszyłabym za to w towarzystwie Zdziś, Jadź, Bogn i Janeczek. Z parasolkami, laskami, chodzikami, z komunijnym nunczako w czerstwych rękach, czyli dwiema świecami połączonymi knotem. Sforsowałybyśmy straże, dyżurki, przepustki oraz szlabany i dostałybyśmy się do tłustych tyłków wąsatych trepów. Nie, nie w tym sensie, co zwykle (może oprócz Janeczki), ale po to by skopać im skretyniałe zadki.

Wczoraj razem z AK-owcem udaliśmy się dla rozrywki pod konsulat rosyjski na ulicy Bukowskiej w Poznaniu, by poooglądać sobie współczesnych szpiegów. Szliśmy ulicą Przybyszewskiego i minęła nas wojskowa ciężarówka, pod której plandeką unosił się ezoteryczny duch skrywanego pod onucami homoseksualizmu. Na ciasno ustawionych ławkach na pace siedzieli piękni młodzieńcy, których oszpecono, ubierając ich w polowe mundury. Władek natychmiast przypomniał sobie czasy powstania warszawskiego i wykorzystał fakt, że samochód stanął na czerwonym świetle.
– Wiwat, żołnierze! Dokąd ruszacie?
– Na poligon, dziadku! – odkrzyknął Adonis siedzący najbliżej burty ciężarówki
– A dlaczego nie jedziecie autokarem? – spytałam.
– Musimy ćwiczyć warunki bojowe, babciu. Ćwiczymy gotowość, by obronić ojczyznę w chwili zagrożenia.
– To na wojnie też się toi w korku?
– Oj, Adela, nie gadaj głupot! – fuknął na mnie Władek. – Od strategii jest pan porucznik. Prawda, chłopcy? – To pytanie skierował już do polskich bogów wojny, choć ja najchętniej widziałabym ich na mojej pryczy.
– Pani porucznik, dziadku. Naszym dowódcą jest kobieta, a ona z kolei podlega bezpośrednio pani major.
– Widzisz, kochasiu – powiedziałam triumfująco. – Współczesna kobieta ugina się nie tylko pod ciężarem swego biustu, ale i pod baretkami!
Włączyło się zielone światło i kierowca wojskowej ciężarówki ruszył z piskiem opon, uaktywniając pod plandeką gejowskie salto mortale. Ja zaś rzekłam:
– Teraz rozumiem, że można zakochać się w oficerkach!
– Oficerkach? – zdziwił się Władek. – Adela, przecież lubisz kozaki na wysokim obcasie?!

I tu musiałam zaprostestować. Każda kobieta chce spotkać w swym życiu kozaka, ale nie na wysokim obcasie! Na wysokim obcasie to chcemy żyć, dlatego nigdy nie dałam się wziąć żołdakowi, który na wojnie mógłby utknąć w korku! Ja sama to już wolałabym dezertera. Ale rozumiem kobiety, co idą w oficerki, byleby tylko miećw zasięgu ręki skoszarowanego szeregowca. W końcu komuś trzeba wydawać rozkazy.
Baczność, chłopaki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz