poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Dzień mokrego podkoszulka.

Właśnie się przeciągałam w łóżku, gdy zadzwonił dzwonek u drzwi. Władek lat 95 miał przyjść dopiero za godzinę, nikogo innego się nie spodziewałam. Zdziwiona obułam bambosze, narzuciłam podomkę i poszłam otworzyć drzwi.
– Kto tam? – spytałam, zdejmując łańcuch.
– Władek – odpowiedział AK-owiec lat 95.
Pokiwałam z dezaprobatą głową, ale zdecydowałam się uchylić drzwi. W tym momencie oberwałam mokrą szmatą, która spoczęła na mojej głowie.
– Co się dzieje, do jasnej ciasnej?! – wydyszałam, szarpiąc się z wilgotnym materiałem.
– Śmigus dyngus jest dla wiejskiej hołoty, natomiast w mieście rozpoczął się dzień mokrego podkoszulka. Dobra, Adela, teraz oddaj mi bieliznę.
– Już ci dam podkoszulek! – wrzasnęłam.
Zatrzasnęłam drzwi przed nosem powstańca, wyszłam na balkon i wyrzuciłam z IV piętra Władkową ścierę na ulicę. Niestety, trafił prosto na głowę przechodnia lat około 50.
– Ty mokra szmato – oburzył się z dołu wildecki wierny, udający się właśnie z połowicą do naszego kościoła parafialnego na świąteczną mszę.
Odrzucił od siebie ze wstrętem podkoszulek, który przypadkiem trafił w Kunegundę lat 81, również zdążającą w stronę kościoła. W tym samym momencie z klatki schodowej wybiegł Władek.
– Kunia, co ty robisz z moim strojem? – zdziwił się powstaniec.
– Ten ciołek mnie nim potraktował – poskarżyła się Kunegunda. – A swoją drogą, Władku, jak ty mocno się pocisz.
– Nie jestem ciołkiem! – odkrzyknął przechodzień.
– No właśnie – potaknęła jego żona. – To jest Stefan!
– Ja się nie pocę! Ja się tylko pomoczyłem – wyjaśnił AK-owiec.
– Cha cha cha – zaśmiał się szyderczo Stefan. – Moczysz się, dziadku?
– Kunia, dawaj ścierę!- zażądał Władek.
– Nie dawaj mu! – wtrąciłam się z wysokości IV piętra. – Niech pokój panuje w dzielnicy!
– A ty się nie wtrącaj, mokra szmato! – Stefan swoim gadaniem zaczął przypominać mi retorykę emerytowanego policjanta.
– Hultaju! – zagrzmiał bojowo Ak-owiec i pomścił wyrwanym z rąk Kunegundy lat 81 podkoszulkiem zniewagę, jaką uczynił mi Stefan.
– Zostaw mojego męża – jęknęła płaczliwie żona Stefana.
W tej chwili bielizna Władka wylądowała na jej trwałej. Kiedy wyszamotała się spod niej, zrozumiałam, że nie korzysta z usług mojej fryzjerki Tereni lat 57. Bo wybór dobrej fryzjerki szczególnie przed świętami jest bardzo ważny. I warto zaprotestować przeciw kiepskim włosoukładaczom już przed świętami. W Śmigus dyngus, tfu, w dzień mokrego podkoszulka – jest już na to za późno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz