środa, 21 września 2011

Co drugi mój znajomy to pchełka.

Stałam w kolejce oczekującej na dostawę świeżego pieczywa, a mgła spowijała nasz ogonek. Na jego czele stała Kunia lat 88 i ją jeszcze widziałam, ale Stefanię lat 71 zamykającą łańcuch wielbicielek chrupkiego chleba to już tylko słyszałam. Może dlatego rozmowa łatwiej zeszła na mężczyzn, dotykając ich intymnych sfer.

Mgła jest jak izolacja termiczna w zewnętrznej ścianie klasztoru. Mgła jest jak izolacja akustyczna w domu uciech. Mgła jest jak drzwi lodówki, w której przetrzymujesz zamrożone dowody męskiej marności.

– Mój stary zawsze ryczał – odezwała się Malwina lat 92, stojąca tuż obok zamykającej kolejkę Stefci. – Najpierw jak lew, potem jak osioł. W końcu go chciałam go zakneblować, ale na całe szczęście wcześniej zakrztusił się i wyzionął ducha.
– Czyli masz spokój? – zainteresowała się Klotylda lat 58.
– Uważam, że twoje porównanie mężczyzny do zwierzęcia jest dobrym pomysłem – zauważyłam.
– Nie lubię ryków – powiedziała Malwina.
– Witek z parteru to zwyczajny wieprz – w dyskusji wzięła głos także Kunia. – Jak ty, Adela, możesz mieszkać w jednym wejściu z pospolitą świnią?
– On mieszka na parterze, a ja na IV piętrze – wyjaśniłam.
– A ja uważam, że każdy mężczyzna to pchełka - obwieściła Wiesia lat 80.
– Ciężko wchodzić przez chlew na salony... – wymamrotała Kunia.
– Pchełka? – zdziwiła się Klotylda.
– To wcale nie jest głupie – poparłam Wiesię. – Ja też uważam, że co najmniej co drugi mój znajomy to pchełka.
– Ale dlaczego pchełka?
– Są żądni krwi? – przypuściła Malwina.
– Też.
– Lubią skoczną muzykę? – spytała Stefcia.
– To prawda.
– Nie usiedzą na miejscu?
– A jakże!
– Lubią, gdy kobiety rozdrapują rany?
– Otóż to! – wykrzyknęłam.

Zapadłyśmy w zadumę, wspominając wszystkie ukąszenia. Mgła nadal nas spowijała, a furgon z pieczywem błądził, nie dojeżdżając na czas. Ale słońce miało wkrótce wyjść. W końcu większość z nas była wdowami.

Zawsze przyjdzie taka chwila, gdy do kobiety uśmiechnie się Los.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz