czwartek, 17 listopada 2011

Blaszczyć pytonga.

Codziennie spotykam się i rozmawiam z dziewczynami w kolejce przed sklepem spożywczym, co pozwoliło mi nie tylko z autopsji poznać kobiecą naturę. Zawsze jednak zagadką było dla mnie dotarcie do jądra ciemności mężczyzny. Wpadłam więc na pomysł, by wczorajszy dzień strawić na zaczepianiu znajomych i pytaniu ich o hobby. Wydaje się, że właśnie poprzez pasję poznajemy dogłębnie drugiego człowieka.

Odpowiedzi na pytanie „Jakie hobby lubisz/lubiłeś najbardziej?” zaskoczyło mnie na tyle, że postanowiłam tego nie komentować, a tylko wiernie przytoczyć zeznania mężczyzn z Wildy:

Kajetan lat 67: „pucować torpedę”;
Bazyli lat 70: „czochrać predatora”;
Eugeniusz lat 43: „smyrać gwoździa”;
Walery lat 58: „fasować szwunga”;
Dionizy lat 89: „brechtać serdla”;
Konstanty lat 66: „klepać rynnę”;
Witold lat 59: „szlifować stalagmit”;
Bronisław lat 74: „iskać fistaszka”;
Kleofas lat 33: „musztrować jungsa”;
Czesław lat 62: „prężyć strunę”;
Mieszko lat 28: „skakać małysza”;
Szymon lat 55: „cyklinować klepkę”;
Włodzimierz lat 91: „urwać sopla”;
Euzebiusz lat 29: „czarować różdżkę”;
Gwidon lat 70: „wyżymać pisiora”;
Bernard lat 49: „plumkać wajchę”;
Zdzisław lat 56: „bić wacława”;
Bogumił lat 45: „ciskać kałasza”;
Roch lat 64: „dobruchać kata”;
Walenty lat 91: „trenować wyciora”;
Tadeusz lat 67: „błogosławić plebana”;
Bożydar lat 26: „niańczyć smerfusia”;
Wiesław lat 87: „podkręcać knota”;
Kazimierz lat 52: „karczować foresta”;
Lucjan lat 61: „nękać jaszczura”;
Przemysław lat 46: „blaszczyć pytonga”.

I na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że mężczyźni na poznańskiej Wildzie lubią tak wiele różnych i dziwnych rzeczy. Taa, na pierwszy rzut oka…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz