sobota, 19 listopada 2011

Jebitwa.

Wielokrotnie stawiałam sobie pytanie, czy życie to jebajka, czy może jebitwa. I zawsze kiedy opuszczałam gardę, to ktoś wymierzał mi siarczystego policzka. Na szczęście panujące religie nie są sfeminizowane, więc nigdy nie musiałam nadstawiać drugiego połaci swojej twarzy. Mimo to boleśnie doświadczałam, że życie to jebitwa, a nie wypiewana przy akompaniamencie bałałajki jebajka.

Skojarzyłam to sobie w chwili, kiedy razem z Władkiem lat 95 zajadaliśmy się drugim śniadaniem, na które podałam jabłecznik z kulką lodów oraz kawę z cynamonem. Powstaniec miał nieszczęśliwą minę, co źle mi się komponowało ze smakołykiem, który znikał nam błyskawicznie z talerza.

– Co siedzisz taki naburmuszony? – spytałam z troską w głosie.
– Skończyła się kampania przedwyborcza i znów wszyscy mają w dupie biednych. Nie lubię być w niczyjej dupie!
– Znowu się wyrażasz prostacko?! – podniosłam głos, jednocześnie załamując protestująco ręce.
– Adela, chciałabyś znaleźć się w dupie premiera?
– Nie – przyznałam uczciwie.
– A w ministerialnej dupie?
– Też nie i to niezależnie od płci człowieka z teką. Ale nie znajduję się w niczyim zadku – zaoponowałam. – Siedzę tutaj przy tobie. Halo! Widzisz mnie?
AK-owiec spojrzał na mnie płaczliwym wzrokiem.
– Ech, gdybyś miała taką emeryturę jak ja, to byś zrozumiała moją dupną metaforę. Teraz to możesz się tylko wymądrzać, a ja muszę walczyć.
– Życie to jebitwa – przytaknęłam.
– Co?
– No przecież nie jebajka!
– Hę?
– Władku, zamiast hęchać powinieneś się wziąć za bary ze swoim życiem. Rozłożyć jebitwę na łopatki.
– Znaczy co mam robić?
– Może powinieneś postarać się o posadę parkingowego?
– Co za głupia myśl – oburzył się powstaniec. – Widziałaś kiedykolwiek manifestację parkingowych przed kancelarią premiera? Jeśli mam walczyć, to na ulicy! Walczyłem w 1944 roku w Warszawie! Dziś nie dam się zepchnąć do kanału, jakim jest praca na parkingu!

Spojrzałam z politowaniem na mego druha i taktownie przemilczałam jego stanowisko. Nie chciałam z nim toczyć kolejnej jebitwy.
Musiałam zbierać siły na ważniejsze protesty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz