czwartek, 26 stycznia 2012

Po kolędzie.

Ostatnio narzekałam, że rzadko odwiedza mnie mój krewniak. Wprawdzie to hultaj i obibok, ale bądź co bądź mianowałam go prezydentem 2015. Warto obracać się w dostojnym gronie. Na szczęście w końcu tomasz.ka 2015 i mnie odwiedził.

– Skąd wracasz, huncwocie? – spytałam się.
– Mam krótką przerwę w kolędowaniu po elektoracie.
– Pracujesz w terenie – powiedziałam z uznaniem.
– W każdej robocie najważniejszy jest dobry timing.
– Timing?
– Ustawiłem się pod kościołem, a jak zobaczyłem księdza z dwoma ministrantami, to udałem się za nimi. I wcale się nie ukrywałem! Zresztą oni nie podejrzewali, że mogą być śledzeni.
– Po co to robiłeś?
– Idzie o to, by wyprzedzać kolędę o trzy mieszkania. Dwa mieszkania różnicy byłyby zbyt ryzykowne. W końcu zawsze może znaleźć się katolik, którego w trakcie kolędy najdzie szatan i błyskawicznie przejdzie na pogaństwo, wyrzucając kolędników na pokrytą złuszczoną farbą klatkę schodową.
– Nadal nie rozumiem. Co ci przyszło do głowy?
– Wkraczam do mieszkania, w którym wierni oczekują pouczeń proboszcza i są potulni. To dobry, skruszony elektorat, którego można także oświecić świeżą polityczną myślą.
– Ale oni czekają na przystojniaka w sutannie! Jak ty się do nich dostajesz?
– Jako forpoczta. Tak zwany ZAP, czyli Zakrystialny Aktyw Polityczny. W tej sytuacji nawet nie idzie o budowanie światopoglądu, bo działam na zasadzie szoku, a to – przyznasz, ciociu – jest zawsze chwilowe.
– Zatem o co chodzi?
– O zawartość koperty!
– Co proszę? – zdziwiłam się nie na żarty.
– Cały szkopuł jest w tym, by zawsze mieć drobne. Nie można bowiem wziąć całej zawartości, kolędujący księżulek mógłby się połapać i zmienić kolejność odwiedzin. To by mogło uszczuplić zbieranie środków na kampanię prezydencką nawet o połowę.
– Czyli nie zbierasz to dla siebie? – spytałam ożywiona nadzieją, że huncwot nie jest jednak banalnym złodziejaszkiem.
– Ależ ciociu, byłbym złodziejaszkiem! – oburzył się prezydent 2015. W polityce nie używa się zdrobnień! Dobra, muszę lecieć. Pracowałem za szybko i wyprzedziłem kolędę o pięć mieszkań. Teraz powinno być dobrze.

I wyleciał z hukiem. A ja po raz pierwszy zaczęłam się bać polskiej polityki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz