czwartek, 12 stycznia 2012

Vanessa.

Z Kunią lat 89 razem poszłyśmy rano po sprawunki na rynek. Był ciepły styczeń, słońce próbowało przebić się przez chmury, a my – zamiast spoglądać na niebo – musiałyśmy utkwić wzrok w dziurawym trotuarze. Dlatego dopiero w ostatniej chwili spostrzegłyśmy Admirała lat 37. Zdziwiłyśmy się bardzo, bo według wszelkich rachunków powinien jeszcze siedzieć. Złapali go trzy lata temu, gdy rzucił cegłą w witrynę sklepu jubilerskiego. Żałowałyśmy go, bo to był grzeczny, miły i przystojny chłopiec.

– Dzień dobry, ciociu Adelo. Dzień dobry, ciociu Kunegundo.
– Jakie z ciebie miły chłopiec – uśmiechnęła się Kunia. – Więzienie cię w niczym nie zmieniło. Nadal jesteś dżentelmenem.
– Trochę zmieniło – na usta Admirała wypełzł wstydliwy uśmieszek. – Bardzo się otworzyłem na swoje potrzeby.
– Fajnie, że już wyszedłeś.
– To tylko przepustka. Cieszę się, bo wracam już pojutrze.
– Cieszysz się, że wracasz? – zdziwiłam się.
– Wejdźmy do bramy – zaproponował Admirał.

Jesteśmy z Kunią stuprocentowymi kobietami, toteż w tym momencie dysponowałyśmy sumarycznie dwustuprocentową ciekawością. Tylko przelotnie spojrzałyśmy sobie w oczy, po czym podreptałyśmy za Admirałem. A on zniknął w cieniu drewnianych wrót i obnażył się. Znaczy rozpiął kurtkę i rozdarł koszulę niczym Azja Tuchajbejowicz.

– I co widzicie, ciocie? – wyszeptał Admirał.
– Ryby? – spytała niedowidząca Kunia.
– To motyl! – na piersi 37-latka dojrzałam duży tatuaż.
– Tak, to motyl. Admirał. Po łacinie Vanessa atalanta.
– No i co z tego?
Admirał zapiął koszulę, włożył ją do spodni, a potem wyszedł z cienia.
– Nie czułem się dobrze na wolności. Na Wildzie byłem Admirałem, ale podskórnie czułem, że wolę być Vanessą.
– Co na to koledzy z celi? – zainteresowała się Kunia.
Admirał obdarzył nas szerokim uśmiechem, po czym zadał nurtujące go pytanie:
– Czy jubiler nadal jest w tym samym miejscu?

Kiwnęłyśmy potakująco głowami. Wyszłyśmy z bramy, Admirał skręcił w prawo, a my w lewo. Choć rynek był w przeciwnym kierunku, to my wiedziałyśmy, że świadków się bije...

2 komentarze:

  1. Kolejna wspaniałość z cyklu Neverending Story of Adela "ciocia"... ;-)))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń