poniedziałek, 12 marca 2012

Wiecie co?

Mam dość wszystkiego. Alfy, omegi i szajsu pośrodku. Całego alfabetu. Używam świetnych perfumów z kolekcji takiej i owakiej, ale nikt mnie nie wącha. Ćwiczę pośladki, jędrność biustu, czyszczę zęby, a wzroku nie zawiesi na mnie nawet schlany notorycznie dozorca lat 64 spod trójki. Czuję się jakbym naokrągło chodziła w cieniu. Czytam świętego Bernarda z Clairvaux oraz Augustyna z uwzględnieniem grzesznych fragmentów przed jego nawróceniem i również kicha. Kicha, kicha, wątrobianka.

Kaszanka.

Dziś jest taka pogoda, więc pomyślałam, że to najlepsza pora na odmianę. Stylu życia, diety oraz tipsów. Mieszkanie było wysprzątane, ciasta upieczone, zakupy zrobione, a na drugie śniadanie z Władkiem lat 96 nie miałam ochoty. Wyciągnęłam składany leżak ze schowka i zniosłam go na dół. Usadowiłam się przy skrzyżowaniu, wystawiając twarz do słońca.

Już po chwili pojawił się dozorca lat 64, który pozamiatał wokół mnie chodnik, usuwając pety i psie odchody. Zniknął jednak szybko, bo przestraszył się postawnej postury AK-owca, który właśnie nadchodził na drugie śniadanie.

– Adela, a ty co? – zaskoczenie odjęło powstańcowi zasady savoir-vivre.
– A gdzie jest dzień dobry? – odpowiedziałam, przymykając oczy pod wpływem ostrych promieni słonecznych.
– Co tu robisz?
– Skocz po setkę wiśniówki.
– Że co?
– Właściwie kup pół litra. I kubeczek plastikowy.
– A drugie śniadanie?

Wzruszyłam tylko ramionami, nie otwierając oczu, po czym podciągnęłam wyżej spódniczkę, by opalić także uda. Usłyszałam niepewne szuranie butów mego druha, który skierował swoje podeszwy w stronę sklepu. Potem dobiegły mnie ściszone rozmowy na przemian to z lewa, to z prawa, ale nie otwierałam oczu. W końcu przyszedł AK-owiec, nalał trunku do kubka i podał. Musiałam otworzyć oczy. Wokół mnie stali w grupkach sąsiedzi. Witek z parteru zdjął koszulę i zaczął mnie wachlować. Pozostali uśmiechali się do mnie, tylko Władek stał z minorową miną, bo burczało mu w brzuchu.

– Adela, jesteś najfajniejszą babą w dzielnicy – wyrwało się Genkowi lat 63.
– Inne to takie głupie. Poatulone jakieś – dołączył się z pochlebstwem Maniek lat 49 – a z tobą to można spędzić czas najpiękniej.
– To ja skoczę po jeszcze dwie flaszki – wpadł na pomysł Witek z parteru.
– Wszyscy cię kochamy, Adelo – wyznał Skarabeusz lat 71.
– Ba! – dołączył się Władek, a inni spontanicznie potaknęli głowami.

I wiecie co? Właśnie czekałam na takie słowa. Od razu wpadłam w dobry nastrój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz