niedziela, 8 kwietnia 2012

Przed wildeckim Grobem Pańskim.

W kościele było jeszcze mało osób. Świąteczna msza święta miała zacząć się dopiero za 20 minut, dlatego stercząc na klęczniku przed Grobem Pańskim mogłyśmy spokojnie z Kunią lat 90 i Malwiną lat 92 wymieniać poglądy na temat wspólnego świątecznego dzieła proboszcza i wikarego.

– Bardzo ładnie im Goering wyszedł – uznała z podziwem Malwina. – Tylko po co na Wielkanoc w kościele Luftwaffe?
– To nie Goering – szepnęła po chwili zastanowienia Kunia. – Bardziej przypomina Gosiewskiego, ale masz rację: świętej pamięci Przemysław podobny był z buźki do Hermanna.
– Hermanna Wilhelma – sprostowała Malwina, po czym się rozmarzyła. – Ach, och, to był piękny, postawny mężczyzna, choć nazista.
– To nie Messerchmitt – zaprzeczyłam stanowczo tezie Malwiny. – To powietrzny statek prezydenta. Widzicie brzózkę?
– Smoleńsk? – zdziwiła się Kunia. – A co robią tam wózki dziecięce?
– Uważam, że to może być metafora kołysania ofiar do snu wiecznego – zaryzykowała odważną hipotezę Malwina.
– Ale wózek dziecięcy? – wątpiłam. – Przecież nie zmieściłby się w środku ani Goering, ani Gosiewski.
– Wydaje mi się, że proboszczowi mogło chodzić, by parafianie przestali w niedzielę wybierać wózki z hipermarketów, zamieniając je na dziecięce transportery. To protest przeciw konsumpcjonizmowi ze Smoleńskiem w tle – przypuściła Kunia.
– Kochana, jeśli masz rację, to to jest piękna idea! – zapaliłam się. – Odważne i rewolucyjne postawienie problemu: od śmierci do życia, od kazania z ambony do prokreacji po niedzielnym obiedzie, operacja od-do.
– Oddo? Nie było takiego kabaretu? – przypomniała sobie Malwina.
– Otto – odpowiedziałam. – Wkurzali mnie ci lalusie.
– A co robi tam tylu aniołów? Wyrośnięci jacyś, więc to nie noworodkowie – zauważyła Kunia.
– Do polityków też słabo pasują. Adela, może ty masz jakiś pomysł?
– To chór anielski. Przytyk proboszcza dla naszego organisty, któremu zawsze coś się pomyli. Dobrze , że nie kończy mszy jak w zeszłym roku. Pamiętacie „Dziwny jest ten świat”? Ja nigdy nie potrafiłam wyciągać jak Niemen.
– Mnie zniesmaczyło „Nie mogę ci wiele dać” – wyszeptała zgorszona Malwina. – Niby Perfect, ale coś tam nie pasowało.

W tym momencie się obejrzałam, bo tłum zaczął walić do kościoła, więc po cichu wycofałyśmy się na góry ustalone pozycje. To znaczy do zajętych miejsc, których pilnował Władek lat 96.

I zaczęły się święta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz