piątek, 13 kwietnia 2012

Zniewolone krocze.

– Mam spętaną cipkę – rzuciła jak grom z jasnego nieba Violetta lat 48, która rzadko stoi w ogonku, gdzie oczekujemy na poranną dostawę świeżego pieczywa, ale jak już stoi, to stoi tak, że hej!
– O ja cię! – podsumowała Malwina lat 92.
– Ho ho ho! – rzucił jegomość, który przechodził mimo i udawał się do pracy w pobliskim urzędzie skarbowym.
– Bidulo, a jak ty chodzisz? – ulitowałam się.
– Gdzie masz sznury? – zainteresowała się Kunia lat 90. – A może łańcuchy? Kajdany? Nie widzę żadnego żelastwa!
Kunia od lat uwielbia wszystko, co chrzęści lub skrzypi zardzewiałym zawiasem.
– Spętałam się psychologicznie – wyznała Violetta. – Niby chcę, ale coś mnie dławi, dusi i dupki nie wystawiam.
– Dupki nie wystawiasz? – zdziwiłam się karczemnym językiem. – Tak się chyba damy nie wysławiają?
– O targi pewnie idzie – Violetcie przyszła w sukurs Kunia, która poznanianką była od urodzenia i często używała argumentu Międzynarodowych Targów Poznańskich jako lekarstwo na wszystko: od rzeżączki po sprawy komornicze.
– Słońce już jest wysoko – zauważyła Lwinka. – Wystaw pupkę, to ją opalisz. Ja już od tygodnia wychodzę na balkon.
– Dość tych wyuzdanych scen balkonowych – oburzyła się Elwira lat 77, która po uszy miała rzygania Witolda lat 82, który niebezpiecznie wychylał się poza barierkę loggi na trzecim piętrze. Dużo nerwów ją to kosztowało.
Rozumiałyśmy to.
– Co cię pęta? – spytałam wprost Violettę.
– Wyrzuty sumienia. Chciałabym się puścić z co drugim, bo co drugi jest śliczny, ale konwenanse mnie usztywniają. Czuję, że mam sumienie w gipsie.
– Ładny gips! – przytaknęła Kunia.
– Co drugi jest ładny? – zdziwiła się Malwina. – To chyba niemożliwe.
– Widziałam dziś Lucjana, Marycha i Gwidona – odezwała się Elwira – wszyscy byli jak zwykle brzydcy. Do cholery z tą swastyką!
– Chyba statystyką! – żachnęła się Violetta.

I z tym żachnięciem oraz problemem sumienia w gipsie zostawiłyśmy Violettę. Trudno się wkradać do cudzej świadomości – nawet w dobrej wierze. Można tylko biedy sobie napytać.
Żadna z nas nie miała na to ochoty.

2 komentarze:

  1. Adelciu , pieknie powiedziane " sumienie w gipsie" , widocznie musiała sie nauczyć dobrze "szpachlować "... Kazdy gips kiedyś pęka , nie ma siły więc Poznaniacy strzeżcie sie !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę Pani, to słowo ma na poznańskiej Wildzie również inne znaczenie. Mianowicie posługujemy się tu lokalną gipserą. :)

      Usuń