środa, 30 maja 2012

Franek!

– Franek, ty mnie słyszysz?!
– Oczywiście, ciociu – Franciszek lat 64 odpowiedział zrezygnowanym głosem. – Słucham cię uważnie, Adelo.
– Każdy człowiek odczuwa presję, dlatego najlepiej przerzucić ją na przeciwnika. Masz wtedy spokój.
– Luz...
– Nie lubię twojego młodzieżowego języka – rzuciłam z dezaprobatą do słuchawki telefonu. – Nie było cię wczoraj na otwarciu nowego dworca w Poznaniu. Żałuj, była fajna orkiestra kolejarska.
– Grali „Glory, glory, allelujah”?
– A jak! Prezydent też był. Przytupywał radośnie nogą, a unoszące się w powietrzu pył i kurz gryzły w oczy.
– Jak ja lubię glorię! Alellujah też!
– H na końcu jest bezdźwięczne – wyjaśniłam. – Z tymże słabo to słychać w wykonaniu orkiestry dętej.
– Już ja tym cha pokażę!
– Ty cały czas wracasz do swoich problemów – zmartwiłam się. – Nie pokazuj im niczego, bo przymkną cię za ekshibicjonizm. Niepotrzebna nam żadna afera. Bądź chłodny. Zdystansowany i opanowany. Zrozumiałeś, Franciszku?
– Chyba tak...
– Mam przed sobą kolorowy magazyn. Co tam masz na składzie?
– Przeważnie wyroby krajowe, wśród nich kilka docenianych za granicą. Do tego odpady z Francji i Niemiec.
– Franku, nie martw się, będzie tobie świecić. Mimo niemieckiego szajsu i francuskiego merde! Dobrze główkuję, więc czuję to. Musisz dbać tylko, by korki nie wyleciały. Pamiętaj, to twoje bezpieczniki! Bez korków będzie poślizg! W razie czego, trzymaj w zanadrzu zapasowy drucik.
– Cały czas myślę o spinaczu.
– Dobrze kombinujesz, synku. Musisz spiąć ten cały galimatias, jaki masz na składzie.
– Boję się – wyznał Franek. – Bo jak mi nie wyjdzie...
– Najwyżej pójdziesz tropem Dolasa.
– Mam ukryć się w lesie?
– Przecież partyzantka nie jest ci obca.
– No tak, no tak – odpowiedział Fraciszek.

Pożegnaliśmy się i Franek Smuda znów poszedł na trawę. Dobrze się czuł na trawie. Jego skład podobnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz