poniedziałek, 14 maja 2012

Morskość wątroby.

– Władku – spytałam przyjaciela lat 96 – czy chciałbyś pojąć za żonę kobietę, która zawodowo pływałaby na statku oceanicznym?
– Idź się utop! Co to za pomysł? – odpowiedział AK-owiec, czyli były żołnierz AK oraz Anonimowy Kobieciarz w jednej osobie.
– Miałbyś wolną chatę i mógłbyś rzucić terapię. Znowu byś się poświęcił flirtom i romansom. Mógłbyś swobodnie się odwadniać, śliniąc się na widok każdej spódniczki. Żona dobijałaby do twojego portu raz na rok, może dwa razy w roku, i to byłoby świeże, jak szprotki z porannego połowu. Z takiej cumy sam byś nie chciał się urwać.
– Ty to nazywasz małżeństwem? – prychnął powstaniec. – Żona bosmanem, a wokół niej same majtki?
– To od ciebie zależy jaką podkowę szczęścia wykujesz w małżeństwie.
– Adela, o co ci chodzi?
– O zabujanie.
– Hę?
– Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie hęchał w moim towarzystwie?!
– Nie jestem już takim hęchaczem jak kiedyś... – powstaniec starał się zwrócić moją uwagę na postępy w resocjalizacji jego złych nawyków, ale to zlekceważyłam.
– Na morzu bosman jest tak zabujany, że aż majtki opadają – ciągnęłam swoją myśl. – Serce marynarz zostawił w porcie macierzystym, więc w czasie sztormu rozstania używa tylko stęsknionej wątroby.
– Czy to stąd się rodzi morskość wątroby?
– Morskość wątroby to dobra rzecz. Oznacza, że uczucie posiadacza gruczołu nadal żyje i wysyła fluidy do portu, gdzie czeka na niego osobiste serce.
– Podejrzewałem, że marynarze wykonują swoją pracę bez serca. Miałbym ożenić się z piratką?
– Żeglarze mają duszę! – zaoponowałam. – Zadając ci pytanie o połowicę pływającą po morskich szlakach, chciałam zbadać, czy ty też posiadasz duszę!
– Oj tam. Znowu jakaś utopia...
– Jesteś jak współczesne żelazko: bez duszy! Wstydź się!
– Jeszcze czego! – oburzył się Władek.

Ale znał mnie dobrze. Wiedział, że zaprotestuję. Kiedy zaczęłam zdejmować chustę z głowy, by zdzielić ścierą bezczelnego mężczyznę, on zdążył zwiać. I bardzo dobrze. Mogłam znów wejść w posiadanie pilota i przełączyć kanał na „Modę na sukces”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz