piątek, 18 maja 2012

Nieprawda, że kawaler jest bezpiczny.

Zapowiadał się piękny dzień. Prażyło słońce, na niebie nie było ani jednej chmury, dusza śpiewała, a serce rosło.Wyłożyłam czerwoną poduszeczkę na parapet i obserwowałam ludzi spieszących się do roboty, po sprawunki czy wałęsających się bez celu. Wkrótce zobaczyłam Kunię lat 90, która przechadzała się tam i z powrotem. Wydawała się zagubiona. Zeszłam do niej i namówiłam na spacer. Podałyśmy sobie dłonie i niczym dwie lesbijki udałyśmy się razem do Parku im. Jana Pawła II. Poznań posiada wiele pięknych parków, ale ten jest najpiękniejszy, bo na jego terenie znajduje się pomnik poznańskiej pyry. My jednak udałyśmy się w drugi koniec, by znaleźć się wśród krzaków i zaznać przyjemności czerpanej z odosobnienia.

Wystawiłyśmy twarze do słońca i zza chaszczy zaczął do nas docierać szmer cicho prowadzonej rozmowy.
– Mam tego dość – mówił pierwszy głos męski. – Ona ciągle mnie dosiada! Na początku wydaje ci się, że to urocze. Że spotkałeś kobietę z najskrytszych fantazji erotycznych. Ale to uczucie szybko mija.
– Ożeń się – doradził drugi głos męski.
– Po co?
– Miałem to samo przed ślubem, ale jak przyszedł na świat bachor, to już mam spokój. Swoje odfajkowałem.
– Myślałem, że bycie kawalerem jest bardziej bezpiczne.
– Pozory. Lepiej opowiedz mi. Przypomnij dawne chwile, bo mi moja stara nawet cyca odmawia. Całą śmietankę spija ten pucułowaty bezczelny dzieciak.
– Mężczyzna lubi zdobywać. No to wieczorami zaczynałem rozbudzać dziewczynę. Wiesz, niby przypadkowe muśnięcie, subtelny dotyk, gorące spojrzenie, czułe słówko.
– Taa, chyba też tak robiłem.
– Dobierałem się powoli, ona dyszała, w końcu zrobiłem swoje i wytarłem się w prześcieradło. Myślałem, że jest po wszystkim. Mój Boże, jak ja się pomyliłem!
Usłyszałyśmy z Kunią jak zaczyna kwilić niemowlę. Po chwili ucichło.
– Ładnie pociągnął – odezwał się z podziwem pierwszy męski głos.
– Kiwanie wózkiem czy wtykanie smoczka nic nie daje, bachor i tak by ryczał. Stosuję tylko mazurski sposób. Ale to moje dziecko, więc nie wlewam mu wódki. Wino też daje efekty, a jest dużo tańsze.
– Ja też częstowałem dziewczynę alkoholem, ale to tylko wzmagało u niej apetyt na seks.

Spojrzałyśmy z Kunią na siebie. Wstałyśmy jednocześnie z ławki. Okrążyłyśmy kępę krzaków i podeszłyśmy do dwójki mężczyzn z dziecięcym wózkiem.
– Chłopaki, macie wino? – spytała Kunia.
– Wypijmy brudzia – zaproponowałam.

Udało się! Chłopaki czmychnęły, wracając do swoich kobiet. Na pewno, bo szłyśmy za nimi aż do momentu, gdy weszli do bram swoich kamienic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz