czwartek, 21 czerwca 2012

Punkt regeneracji skołatanych myśli.

Przechadzałam się ulicą Pamiątkową w Poznaniu. To bardzo interesujące miejsce, z którego roztacza się ładny widok, który wieńczy kościół pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego. Dziś jednak więcej interesowały mnie budynki znajdujące się przy ulicy. Szczególnie do jednego miejsca miałam duży sentyment, bowiem w latach 70. prowadziłam tam Punkt Repasacji Pończoch „Kaprawe Oczko”. Nie mam już tak dobrego wzroku jak kiedyś, ale z daleka wydawało mi się, że pod 14-tką znów coś pożytecznego działo się.
Po schodach zeszłam do sutereny, gdzie teraz ktoś inny zarabiał ciężko na życie. Zapukałam, usłyszałam „proszę”, otworzyłam drzwi i ujrzałam Mieczysława lat 52. Mietek to dobry chłopak o niewinnym spojrzeniu, przystających do czaszki małych uszach i nienaturalnie wielkich łapskach. Ubrany był w niebieski kitel i spoglądał na mnie zza okularów o szkłach grubych jak denka słoików.

– Czym mogę służyć, ciociu Adelo? – przywitał mnie grzecznie Mietek, z którym znaliśmy się od zgoła 30 lat..
– Zaszłam z ciekawości – odpowiedziałam.
– To najczęstsza przyczyna przypadkowych ciąż.
– Nie, to nie to. Zresztą ciekawość nie jest związana z przypadkiem ciąży przypadkowej.
– Proszę nie przerywać.
– Co mam nie przerywać? Ciąży? – zdzwiłam się. – O czym my tu rozmawiamy? Zajrzałam, bo chciałam zobaczyć co tu się dzieje.
– Ciąża potrafi skołatać myśli. I to nie tylko kobiecie!
– Mietek! – krzyknęłam. – Ty mnie tu nie stresuj ciążą! Jak miałam niby zajść? Łyknęłam plemnik z powietrza?
– Proszę się położyć.
Mietek wskazał ręką na kozetkę zasłaną wełnianym kocem w szkocką kratę.
– Chcesz mnie wykorzystać?
– Broń Boże! Cennik wisi na ścianie.
Podeszłam do cennika. To, co przeczytałam, wprawiło mnie w zdumienie i konsternację.
– 130 złotych za rozplątanie węzła osobistych ciągów logicznych? – upewniałam się.
– To cena za sesję godzinną.
– Wirowanie myśli w drugą stronę kosztuje aż 270 złotych?
– Prowadzenie Punktu Regeneracji Skołatanych Myśli to poważne przedsięwzięcie. Żadna sprzedaż nowalijek na bazarze. Tu trzeba mieć kwalifikacje! – orzekł dobitnie Mietek.
– Jakie ty masz niby kwalifikacje? – prychnęłam.
– Uczę ludzi nie myśleć. To najlepszy sposób na skołatanie.
– Masz sukcesy? – zadałam pytanie po dłuższym zastanowieniu.
– Połóż się, ciociu.

No to się położyłam. I naprawdę przestałam myśleć! Czasami warto wydać trochę grosza, by przestać myśleć. To proste: wydajesz – nie myślisz.

1 komentarz: