piątek, 27 lipca 2012

Człowiek Naleśnik.

Wszystkiego mogłyśmy się spodziewać, ale nie Człowieka Naleśnika. Pojawił się znikąd. My byłyśmy rozespane, stojąc o świcie w ogonku oczekującym na dostawę świeżego pieczywa z nocnego wypieku. O tej porze przed sklepem na dole byłyśmy tylko my oraz przemykający do pracy kierowcy miejskich autobusów i motorniczowie tramwajów, które nocowały w niedalekiej zajezdni na ulicy Pamiątkowej w Poznaniu.

Pierwsza w kolejce zwykle ustawia się Malwina lat 92. Jest w takim wieku, że najwcześniej się budzi i ciągnie ją przed spożywczaka. W każdym razie kiedy ona ustawia się pierwsza, wtedy mam pewność, że zaklepie miejsca dla mnie i Kuni lat 90. Dlatego najczęściej stoimi w szpicy kolejki. I dziś stało się to naszym pechem, bo Człowiek Naleśnik natknął się na nas w pierwszej kolejności.

– O kurde! – krzyknął niespodziewany gość na poznańskiej Wildzie, gdy niemal wszedł do naszego ogonka.
– O Boże! – przestraszyła się Malwina.
– Jezu Chryste! – zawtórowałam przyjaciółce po chrześcijańsku.
– Kim jesteś? – spytała Kunia, która dysponowała największym opanowaniem w naszym gronie.
– Mówią na mnie Człowiek Naleśnik – odpowiedział Człowiek Naleśnik.
– Z jakiej jesteś partii? – Elwira odezwała się z końca kolejki.
– Że co?
– No na kogo pan głosujesz w wyborach?
– A kogo to, kurdemol, obchodzi?
– Mnie – Elwira nie dawała za wygraną.
– Pani mnie rozgryzła – przynał Czowiek Naleśnik. – Tak, jestem z partii.
– Ale jakiej?
– To nieważne. Teraz członkowie wszystkich ugrupowań noszą naleśniki na twarzy. Boimy się nagrań. Macie tu gdzieś ukrytą kamerę?
– Mamy uliczny monitoring – wyjaśniła Malwina.
– To pan nie masz naleśnika na stałe? – zdziwiła się Kunia.
– Ale my się pana przestraszyłyśmy! – przypomniała sobie Malwina.
– Właśnie! – zawtórowałam jej. – Mamy się was bać? Mamy czuć stracha przed politykami?
– Zdzieram z siebie naleśnika tylko przed wejściem do własnej wanny. W innych miejscach zawsze mam go na sobie. W Sejmie też go nie zdejmuję. Gdy jestem na delegacji, to ulicami przemykam się jedynie nocą. Przydybałyście mnie. Teraz ja czuję stracha.
– To pan jesteś posłem?
– Będę. Na razie jestem asystentem posła – wyjaśnił Człowiek Naleśnik.
– A pana pryncypał?
– W kuluarach mówi się, że niedługo zaczną nosić, ale posłanki się burzą. Żal im makijażu.
– Nie podoba mi się to – jeszcze raz wzdrygnęłam się na widok Człowieka Naleśnika. – Pan jesteś obleśny Naleśnik. Nie zagłosuję na pana.
– A skąd pani wie, z jakiej jestem partii?

W tym momencie Człowiek Naleśnik obrócił się na pięcie i dał dyla. A my zaczęłyśmy zastanawiać się nad dylematem, kogo wybrać do parlamentu skoro oni wszyscy są naleśnikami?

1 komentarz: