piątek, 28 września 2012

Brandzeletki.

Inicjatywa wyszła od Elwiry lat 77, która za namową proboszcza postanowiła na poznańskiej Wildzie zasiać ziarno ładu i przyzwoitości.

– Mamy błogosławieństwo księdza proboszcza – oznajmiła – oraz obietnicę, że od każdej duszy przyprowadzonej do kościoła mamy jedną poranną mszę świętą w naszej intencji.
– Ale co mamy robić? – dopytywała się Kunia lat 90.
– Ładne kropidło – uznała Malwina lat 92, przyjmując podarunek z rąk Elwiry.
– Czy naprawdę ja muszę dźwigać to ciężkie wiadro ze święconą wodą? – skarżyłam się.
– Najpierw musimy zlokalizować brandzeletkę, a najlepiej kilka w większej grupie, potem ją lub je osaczymy i kropidłami maczanymi w wiadrze ze święconą wodą zagnamy do kościoła. Tam przejmie je ksiądz proboszcz.
– Jak wygląda brandzeletka? – indagowała Kunia.
– Ksiądz proboszcz prosił byśmy kierowały do niego zwłaszcza młode dziewczyny na wysokim obcasie. Ryba jest symbolem chrześcijan, więc wielebny słusznie skarżył się, że brakuje mu młodego narybku. Katolicki basen musi być zarybiany.
– Ale kim są te brandzeletki? – dociekałam.
– To dziewczyny, które brandzlują się grzechem – odrzekła Elwira. – Tak to zdefiniował nasz pasterz.
– Brandzlują się? A co to znaczy? – zdziwiła się Lwinka.
– No właśnie – poparłam Malwinę. – Brandzel to przecież skórzana wyściółka do butów. Podpodeszwa. Czy to oznacza, że spotkamy je u szewca?
– Ksiądz proboszcz wspominał, że bradzeletki lubią często kląć.
– Boję się trochę – przyznałam uczciwie. – Te młode dziewczątka mają dużo siły. A jeśli wyrwą wam kropidła i użyją ich do brandzlowania? Wszystko pójdzie w papcie i nie pomoże nawet chluśnięcie wodą święconą z wiadra.
– Nastolatki mogą potraktować z buta – obawiała się Kunia. – Zdeptać okrutnie naszą misyjną inicjatywę.
– Chcecie poranną mszę w waszej intencji? – spytała zadziornie Elwira. – No to jazda!

Na takie dictum nie znałyśmy sensownej odpowiedzi. Poszłyśmy zaczaić się koło punktu, gdzie pracował dzielnicowy szewc. Niestety, żadnej brandzeletki na szpilakch nie przyuważyłyśmy. W końcu zapytałyśmy szewca, czy zna może jakąś, ale on tylko niegrzecznie zaklął.

No cóż, chyba nie będzie mszy w naszej intencji...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz