czwartek, 11 października 2012

Zużyci najpierw mieli dzieci.

Poranek był smętny i pochmurny, a my nie chciałyśmy poddać się nastrojowi. Stałyśmy w ogonku przed sklepem na dole, oczekując na dostawę świeżego pieczywa z nocnego wypieku. Postanowiłyśmy rozgrzać się dyskusją, a nic tak nie podnosi ciśnienia i temperatury jak tematy polityczne.

– Cieszę się, że Rysio Grobelny pobiegnie w niedzielnym maratonie – Kunia lat 90 podzieliła się radością. – Wszyscy na mecie zobaczą jak prezydent Poznania jest mocno zużyty.
– Czy istnieje polityczny recykling? – spytała Elwira lat 77.
– Nie sądzę – powątpiewałam. – Jak już polityk trafi na gratowisko, to nie idzie na przemiał, lecz rdzewieje w kącie.
– Albo się zapętla – zauważyła Malwina.
– Masz na myśli Andrzeja Leppera?
– Generała Pętelickiego też.
– Pętelickiego? – zdziwiła się Elwira.
– Słotną jesienią Polacy stawiają na samogłoski nosowe – wyjaśniła Kunia.
– Największą przywarą polskiego polityka czy urzędnika jest dobre samopoczucie stwierdziłam. – Elektorat spostrzega u niego pierwsze wady zgryzu, a taki Pan Garniturek nadal tokuje. Aż widzisz jego plombę i masz ochotę na błyskawiczną ekstrakcję.
– Ale implanty są wyjściem na tylko jedną kadencję – zauważyła Malwina. – Wkręceni metalem w żuchwę wydają się twardzi.
– Palikot to metal? – zdziwiła się Elwira. – Ksiądz proboszcz mówił mi, bym trzymała się z daleka od metali.
– Zużycie jest wynikiem narkomanii – zdiagnozowała Kunia.
– Jak to? – zdziwiłyśmy się.
– Posiadanie władzy uzależnia.
– To racja – przytaknęła Malwina. – Gdy mój stary przeniósł się na łono Abrahama, a ja nie miałam kogo prać po pysku, to czułam się, jakbym zostałą zdymisjonowana. Zabrakło podwładnego, zabrakło radości z wydawania poleceń.
– Dlatego ludzie tak bardzo kochają dzieci – oznajmiłam. – Karcisz, nagradzasz i obserwujesz jak chodzi pod twoje dyktando.
– Ale pan Kaczyński nie ma dzieci – zaoponowała Elwira. – Przynajmniej oficjalnie.
– Ale czuję potrzebę, która z powodu niezaspokojenia rodzicielskiego wywołuje jeszcze większą żądzę władzy.
– No tak – kiwnęły głowami dziewczyny.

Tymczasem nadjechał furgon z chlebem, a my zaczęłyśmy odliczać pieniądze na zakupy. To były drobne, podobnie jak bohaterowie naszej dyskusji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz