poniedziałek, 31 grudnia 2012

Ile ciała może pokazać kobieta na Sylwestra.

Stałyśmy przed sklepem w kolejce, oczekując na przyjazd transportu ze świeżym pieczywem z nocnego wypieku. Było wcześnie, pochmurnie, nikomu nie chciało otworzyć się buzi. Każda zajęta była swoimi niemrawymi podsumowaniami minionego roku, jeszcze tkwiąc w mroku swych ekscesów i grzechów śmiertelnych, gdy wtem z porannego letargu wyrwała nas Kunia lat 90.

- Mój stary, gdy jeszcze żył, chciał żebym po domu chodziła bez gaci. Nie lubił marnotrawić czasu. Pragnął ręką trafić od razu do celu. Mawiał: „Kunia, ty zawsze jesteś wilgna, to po co będziesz sobie upierdalać galoty?”
- Wilgna? – spytałam.
- To był cham i prostak. Kaleczył język polski, choć w innej dziedzinie bardzo się starał.
- Miałaś szczęście, Kunia – odezwała się Elwira lat 77. – Mój się nie starał i umarł młodo. Dionizy był ładny, ale trochę wysuszony. Chuderlak...
- A jak się ubierałaś w młodości? – spytała czujnie Malwina lat 92.
- Tak jak teraz – odpowiedziała dumnie Wirka. – Zawsze zapięta po szyję, a kiecka nigdy nie odsłaniała kolan.
- Mój się starał – kontynuowała Kunia. – Nawet się cieszyłam, bo szybko dochodził i mogłam od razu ubrać majtki. Najpierw psioczyłam na jego pośpiech, ale potem doszłam do wniosku, że robił to z miłości. Nie chciał bym zachorowała na nerki...
- Elwira – wtrąciła się Brydzia lat 76. – A może ty też powinnaś chodzić bez majtek? Długie sukienki chroniłyby cię przed przeciągami.
- My tu chyba zanadto roztrząsamy ekstrema – orzekłam. – Trzeba znaleźć złoty środek.
- Adela, masz na myśli pępek? – zdziwiła się Elwira. – Nigdy nie odsłonię swego środka, ani tym bardziej nie zużyję rodowej biżuterii na wbijanie sobie w pępek złotego kolczyka.
- Są inne złote środki na Sylwestra – bystro zauważyła Lwinka.
- Dziewczyny, kolana można pokazać – zawyrokowałam. – Ale ile uda?
- A ile dekoltu? – postawiła pytanie Brydzia.
- A ile cycka? – spytała Kunia.
- A stopy? Łydki? – zastanawiała się Eliwra. – Czy należy zdjąć antygwałtki?
- A serce? – tym pytaniem zaskoczyła nas najstarsza z nas, czyli Malwina lat 92. – Czy można pokazać serce?
- Nigdy w życiu! – odpowiedziałyśmy chórem niemal w tym samym momencie. Tylko Elwira jeszcze dodała:
- Lepiej niech chłop młodo umrze niż wykorzysta nasz kardiologiczny ekshibicjonizm.
- To ile tego ciała pokazywać? – spytała Lwinka.
- A kto patrzy? – wyrwało mi się.

W tym momencie podjechał furgon z chlebem. Pisk hamulców samochodu zakończył naszą dyskusję zgrabną metaforą.

1 komentarz: