niedziela, 16 grudnia 2012

Potęga smyrania.

Bardzo lubię być smyrana. Na potęgę lubię. Każdy głask zwiększa mój apetyt na kolejny subtelny, delikatny dotyk i powoduje wzmożone łakomstwo na więcej, a nawet jeszcze więcej. Bo kiedy uprzejma ręka lekko prześlizguje się po mojej skórze, to wtedy myślę, a dlaczego jeszcze nie tam? I tam? A tam to już w ogóle. I napinam się, i prężę w oczekiwaniu, że dłoń zawita w te coraz bardziej upragnione rejony, ale nie zawsze ręka masażysty jest domyślna, często pozostawiając mnie niezaspokojoną.

Smyranie uzależnia każdego, o czym przekonałam się w kolejce do sklepu na dole. Okazało się, że wszystkie moje sąsiadki odczuwają to samo. Roztrząsałyśmy to długo. Kiedy zrozumiałyśmy, że jest to wspólne dla każdej z nas, to przeszłyśmy od słów do czynów. I teraz przynajmniej raz w miesiącu spotykamy się w grupie 9 pań i po kolei się smyramy. Pierwsza na leżankę kładzie się najstarsza z nas, czyli Malwina lat 93, my ustawiamy się naokoło niej i każda zaczyna smyrać swój kawałek Malwinowego ciała. Zaspokojona Lwinka zasypia, my pijemy po małym kieliszku wiśniówki, w rozluźnieniu czekając na swoją kolej. Po kwadransie budzimy Malwinę i kładzie się następna kobietka. Seans trwa nawet do 8 godzin i tyle samo kieliszków wiśniówki. Rozstajemy się w atmosferze relaksu i odprężenia – akumulatory są naładowane i śmiało możemy brać się za bary z brutalną rzeczywistością wypełnioną przez niesmyrających się ze sobą mężczyzn.

A przecież potęga smyrania mogłaby na początek ogarnąć cały kraj, ale na razie brak dobrej woli rządu. Opozycja też nie chce się smyrać, przez co obywatele naszego kraju nieustannie są narażeni na jazgot polityków i agresję ich popleczników oraz oponentów. A wystarczyłoby dać przykład. Nieraz, stojąc w kolejce do sklepu na dole, dzieliłyśmy się z koleżankami wizją, w której premier na oczach wielomilionowej publiczności telewizyjnej smyrałby się z liderem największej partii opozycyjnej. Oj, ile byłoby uciechy. Ile radosnej energii. Ile pozytywnych emocji.

Polska może dać impuls całemu światu. Żadna religia nie opanowała całego globu, bo nie oferuje smyrania tu i teraz, lecz co najwyżej w mgliście rysującej się wizji życia po życiu. Szanse przed światowym smyraniem są ogromne i można z niego uczynić najlepszy towar eksportowy. Na smyraniu przecież możnaby trochę zarobić i załatać dziurę budżetową. Mi z sąsiadkami wystarczy fakt, że impuls dla świata wyszedł z poznańskiej Wildy. Wierzę w to głęboko, że cały świat już niedługo będzie się smyrać. Ku chwale rodzaju ludzkiego.

Bo potęga smyrania jest wielka i basta!

2 komentarze:

  1. ale adela .. a lwinka nie jest młodsza od ciebie? nie musisz jej postarzać tylko dlatego, że się ostatnio pokłóciłyście o kolejność w smyraniu! bądź dżentelmenką!

    OdpowiedzUsuń
  2. My kobiety doskonale wiemy, kto i kiedy się urodził! :)
    Ponadto żeńska odmiana dżentelmena, musiałaby nazywać się dżentelłumenką. :)

    OdpowiedzUsuń