piątek, 11 stycznia 2013

Ciężar grzechów cudzych.

Siedziałam z Władkiem przy kuchennym stole, gorącej herbacie zaparzonej w porcelanowym czajniczku, a na talerzyku obok leżały maślane herbatniki. AK-owiec lat 97 też wyglądał jak herbatnik – był taki suchy, sprasowany i bez inicjatywy – w dodatku robił maślane oczy. Zrobiło mi się go żal, bo ostatnio tylko go strofuję, a powinnam może być nieco bardziej uprzejma.

- Władku, zacerować ci skarpetki?
- Nie dziękuję, zaszyłem sobie.
- Chyba esperal – żachnęłam się. – Przecież nie cierpisz szycia!
- Gdy byłem mały wszyscy chcieli być Apaczami. Na podwórku biegali sami Winnetou, skalpując siebie nawzajem z dzikim krzykiem na ustach, tylko ja się wyróżniałem. Byłem Siuksem.
- Nosiłeś irokeza?
- Nie, mylisz Siuksów z Irokezami. Jako Siuks nauczyłem się szyć. Wszyscy mi zazdrościli.
- Myślałam, że stałeś się pośmiewiskiem. Siuks tańczący z igłą z nitką?
- Nie, ponieważ uszyłem bluzę traperską z frędzlami. Dostałem mnóstwo zamówień, które starannie wykonałem, co skończyło się powtórką z historii. Biali znów wybili czerwonoskórych.
- Nie miałeś wyrzutów sumienia?
- Oczywiście, dlatego przerzuciłem się na szycie ornatów. Pomyślałem, że księża są jak dzicy Indianie: też atakują o świcie. Tylko nikt nie będzie skalpować prałata na porannych roratach.
- No tak, niektóre msze odprawiane są o dzikiej porze.
- W końcu zacząłem wszystkich spowiadać. To co moi koledzy nosili w sercu i duszy przygniotło mnie. Ale do dziś noszę przede wszystkim ciężar grzechów koleżanek z podwórkowych wigwamów i tipi. To przez ich grzechy stałem się kobieciarzem.
- Teraz Anonimowym Kobieciarzem – poprawiłam Władka lat 97. – Czy tajemnica spowiedzi nadal cię obowiązuje?
- Niestety tak.

Siuks z warszawskiego przedwojennego podwórka znów się pochylił nad filiżanką herbaty, ponownie upodabniając się do herbatnika. Spojrzałam na wypraną cerę, zmarszczki pełne wspomnień, tylko w tępe od bólu oczy nie chciałam zerknąć. Poczułam ciężar młodych grzechów, które przybijają Władka na starość. I w duchu zaprotestowałam przeciw spowiedzi. Dlaczego potrzebny jest pośrednik między grzesznikiem a Bogiem? Czy w łańcuchu pokajania się ksiądz jest półbogiem, czy bardziej półgrzesznikiem?

Machnęłam w końcu na to ręką. Wolałam wyobrazić sobie Władka lat 14 w kusym ornacie. Ach, czasami diabeł rozdaje myśli.

1 komentarz:

  1. Obojętne, jakie to pół- ważne że niepotrzebne. Protestanci spowiadają się głośno tylko Bogu i jakoś nikt ich za to nie ekskomunikował! Ale nie, księżule musiały wiedzieć wszystko, co komu na wątrobie leży...

    OdpowiedzUsuń