środa, 9 stycznia 2013

Żywią y Bronią.

- Wiesz, Adela, gdyby nie ty, to nie wiedziałabym, kim jestem – ściszonym głosem wyznała mi w kolejce do sklepu Bronia lat 70. Oczekiwałyśmy na transport świeżego pieczywa, uważnie obserwując przelatujące gołębie i unikając ich fizjologicznych pocisków. – Masz mir wśród tutejszych bab, a ja bardziej lubię milczeć. Nie musisz się przez to stroić i to też nas odróżnia.
- Masz rację, Broniu, jestem dziwaczką. Z emerytury nie kupuję kiecek, ale książki i w dodatku nie palę nimi w piecu podczas mroźnych zim.
- Tak, tak, wolisz ubrać się na cebulkę i przez to świetnie maskujesz metki, a właściwie ich brak.
- To mój koloryt nie uzyskany poprzez wzorzyste tipsy. Właśnie taki los sobie zgotowałam.
- Co chcesz przez to powiedzieć, Adelo? Ja nie gotuję swojemu mężczyźnie, ja go żywię. Uważam, że to jest uczciwsze. To nie strawa rodzi ciepiełko ogniska domowego.
- Ciepełko?
- Ciepełko daję w sypialni, a mój Genek przystaje na takie pozycje, w których nie złamię tipsów.
- Tak, Broniu, chyba masz rację: jesteśmy antagonistkami.
- Yyy... Anta, co?
- Antagonistkami, ale przyjaznymi. Zgodzisz się?
- Ty, Adela, atakujesz mężczyzn. Ja swojego Genka zawsze bronię. Właśnie takie powinny być kobiety. Powinnyśmy żywić i bronić, a nie głosić różne fiu, bździu.
- Czego Genkowi bronisz?
- Papierosów, wódki, kupowania Przeglądu Sportowego, chamstwa, rzucania skarpetek po kątach, nie zamykania klapy od kibla, przeklinania, leżenia na wyrku po przyjściu z pracy oraz pokątnego samogwałtu.
- Broniu, ale tu się nie różnimy!
- Jak to?
- Różni nas jedynie ciepełko, bo ja jestem zwolenniczką zimnego chowu.
- Nie obraź się, Adelo, ale feministki to zimne suki. A mężczyzna potrzebuje ciepełka, inaczej spyta się, po co na mnie tak mocno haruje. Genkowi zapewniam wieczorny termofor, przez co w godzinach jego pracy na działce spokojnie mogę przeglądać kobiece pisma, nie narażając się na jego protesty.
- Stworzyłaś ciepłego Genka.
- Tak, mój Genek jest ciepły – odpowiedziała z dumą Bronia.

Na szczęście przyjazd furgonu z ciepłym, świeżym pieczywem z nocnego wypieku przerwał dyskusję. Bo musiałabym niedługo zaprotestować. Nigdy nie wybrałabym ciepłego Genka. Zdecydowanie bardziej wolę zimnych drani. Takiemu mogę nawet gotować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz