czwartek, 10 stycznia 2013

Władek lat 97 przypomniał o swoich urodzinach.

- Adelo, ja niedługo mam urodziny!
- Chyba coś ci się pomyliło, sklerotyku.
- Niby dlaczego?
- Urodziłeś się 1 stycznia. Przynajmniej tak ci wpisali w dowód. Z tego co pamiętam, nigdy nie miałeś wątpliwości, co do tej daty.
- Nie pomyliłem się. Po prostu informuję cię z pewnym wyprzedzeniem.

Popatrzyłam z zainteresowaniem na twarz powstańca. Zwykle przychodził do mnie z bieżącymi wiadomościami: „pies Walerki znowu zsikał się na klatce”, „Zwieracze Czesława nie trzymają, nie wiem na pewno, ale mocno od niego leci gównem”, a latem: „Balbina lat 62 opalała się toples na balkonie”. Takimi nowościami zwykł raczyć, więc dzisiejsze przypomnienie o urodzinach, które będzie obchodzić dopiero za kilkanaście miesięcy mocno mnie zaskoczyło.

- O co ci chodzi?
- Pamiętasz, jak obchodziliśmy 69 urodziny?
- Władku, to było ponad ćwierć wieku temu.
- No i?
- Co i? Nie pamiętam. Mówże wprost, bo tracę cierpliwość! Gadasz pierdoły, tymczasem kawa z cynamonem, którą zaparzyłam już stygnie. Ty nie masz do mnie szacunku! Ty pij!
- Od moich 69 urodzin mam do ciebie nie tylko szacunek, ale też myśli koślawe...

Władek wyznał to z rumieńcem na jego skórze dinozaura. Cichy ton wskazywał na wydarzenie, które mocno wpłynęło na psychikę AK-owca. Żołnierza Armii Krajowej i Anonimowego Kobieciarza w jednej osobie.

- Mów wprost! – zażądałam.
- Znasz symbol ying i yan?
- No...
- Uczciliśmy w taki sposób moje święto. Najpiękniejsze urodziny można przeżyć tylko w wieku 69 lat!
– Parlez vous francais?
- Nareszcie do ciebie dotarło. Wtedy ty byłaś na górze!
- Co?!
- Przy moich 96 urodzinach powinniśmy sytuację odwrócić, a nie zrobiliśmy tego. Może na 98 urodziny tak zrobimy?

Spojrzałam zimno w oczy mego towarzysza. Postanowiłam zdjąć z głowy chustę. Gdy zaczęłam ją moczyć pod strugą zimnej wody puszczonej z kranu, Władek zrozumiał, że zaraz zacznie się lanie.

Czmychnął, nie chcąc doczekać do kulminacji mojego protestu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz