poniedziałek, 21 stycznia 2013

W żywe oczy.

Trudno powiedzieć komuś prawdę w oczy, jeszcze trudniej otrzymać prawdziwą ocenę samej siebie. Wszyscy coś od ciebie chcą, prawiąc ci albo komplementy, albo podając czopek z wazeliny. Jeżeli zaś zajdziesz komuś za skórę, to wykrzyczane inwektywy też będą przejaskrawione, więc nie ma co się nimi przejmować.

Wczoraj powiedziałam Władkowi lat 97, że chcę być przez chwilę nieżywa, a on odparł, że dwie godziny powinny wystarczyć. Umówiliśmy się, że dziś to on ustawi się w ogonku oczekującym na przyjazd furgonu ze świeżym pieczywem. Tak się stało. Ukryta za przepierzeniem podglądałam go z balkonu, więc zauważyłam, że wśród sąsiadek czuł się jak w siódmym niebie. I to mimo wieści, którą przekazał!

Wrócił po półgodzinie do mnie i zaczęliśmy robić przygotowania do przyjęcia gości. Właściwie nie było dużej roboty, bo tylko ja zrobiłam sobie pośmiertny makijaż, przebrałam się w czarną suknię, nałożyłam buciki na niewysokim obcasie i położyłam się na stole, na którym leżał wykrochmalony biały obrus. AK-owiec zasłonił story, pozapalał gromnice, wystawił krzyż, a na koniec oplótł moje dłonie różańcem. Potem świntuszył, ale ja odpowiadałam jedynie grobową ciszą, więc mu się znudziło.
W końcu usłyszeliśmy pierwsze kołatanie do drzwi. Przymknęłam oczy, a powstaniec poczłapał do drzwi. Po głosie poznałam, że była to Elwira lat 77.

- Jezu Chryste, Jezu Chryste – biadoliła. – Nie mogę uwierzyć, że Adela nie będzie ci już robiła drugich śniadań. Pewnie jesteś głodny, Władku?
- Nie chcesz spojrzeć na Adelę? – spytał mój druh po stronie żywych.
- Ugotuję ci jajeczka, mój ty głodomorku…

Usłyszałam kolejne kołatanie i coraz więcej kobiecych głosów.
- Moja bidulka – szlochała Kunia lat 90.
- Władek, czy potrzebna ci będzie kiecka w kwiaty? Ta do kolan? – zainteresowała się
Wiesia lat 63.
- Dobry Jezu, a nasz Panie – zaczęła modlić się Malwina lat 92.
- Mam jajeczka na miękko dla ciebie, Władku – oznajmiła Tekla, która wróciła z przygotowanymi kanapkami z kuchni.
- Ty to masz tempo – pochwaliła powstańca Klotylda lat 58. – Czuję, że i mnie zawróciłbyś w głowie.

Władek pęczniał z dumy, samozadowolenie kapało mu z brody, a ślina wydzielała się jak u psa wyczuwającego ruję u suki. Płomienie świec migotały, Elwira się modliła, a mi ręce zsiniały. Zbyt mocno je zacisnęłam, ale musiałam jakoś powstrzymać się, by nie wstać natychmiast. Plan był jednak taki, żeby protest odłożyć na jutro.

7 komentarzy:

  1. hi... hi.. trafiłem do Ciebie przez przypadek zupełny :)
    troszkę Cie poczytałem 4 notki :)
    Adelo wrócę tu w wolnej chwili coby się pośmiać
    hi... hi...
    twoje notki są zajebiste :)
    całuje Cię mocno :) hi... hi...tam gdzie chcesz albo tam gdzie lubisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń