wtorek, 2 kwietnia 2013

Okno na świat.

To było jeszcze przed świętami, bodaj w Wielki Czwartek.

– Co to za dziadostwo? – wytknęłam Władkowi lat 97. – Są same smugi. Nawet okna nie potrafisz wyczyścić!
– Bo słońce mnie oślepia.
– Mówiłam przecież żebyś umył okna od zachodniej strony, od wschodniej miałeś umyć po południu!
– Dlaczego w ogóle musimy myć?
– Żeby wpuścić światło do domu.
– Nie łatwiej otworzyć okno? Przy okazji wywietrzysz mieszkanie.
– Żeby świat zobaczyć.
– Jaki świat? Sąsiadów można podpatrzeć i nic więcej.
– Co tam widzisz? – spytałam czujnie.
– Bożena zakłada halkę. O, macha do mnie ręką.
– Zostaw te smugi. Ja poprawię, a ty idź umyć okno w salonie.
– Ale po co myjemy okna?
– Żeby czysto było.
– Adela, a po cholerę ci czystość na szybie?
– Dręczysz mnie pytaniami jak małe dziecko.
– Macham ścierą, pocę się, słońce kłuje mnie w oczy, a ty nie chcesz odpowiedzieć na pytanie.
– Żeby tradycji stało się zadość.
– To pierwsi chrześcijanie też myli okna na Wielkanoc?
– A samochodami jeździli do myjni automatycznej – odrzekłam złośliwie. – Co się tak przyczepiłeś?
– Bo nie ma sensu myć okien wtedy, gdy trzeba upiec babę!
– Przecież nie ty upieczesz babę, żeby się tak wymądrzać.
– Ale mógłbym się zająć jajami – odciął się Anonimowy Kobieciarz. – Nikt tak nie wydmuchuje białek z żółtkiem jak ja. Jestem ekspertem od wydmuszek.
– Nie zagaduj mnie, tylko wyczyść jeszcze jedno okno na świat.

Poszłam do kuchni, zajrzałam w piekarnik, podlałam kwiatki, zaparzyłam wodę na kawę. Z dwoma filiżankami kawy z cynamonem poszłam do salonu. Zobaczyłam Władka lat 97, który opacznie zrozumiał zadanie. Stał nad telewizorem, polerując ekran. Już miałam się odezwać, lecz powstaniec mnie uprzedził.
– W sumie masz rację, Adela, dobrze na święta mieć czyste okno na świat.

I zaprotestowałam. Nie spędziliśmy świąt przed telewizorem. Byłam konsekwentna!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz