wtorek, 13 sierpnia 2013

SIERPIEŃ W PIKA PIKA: "Bitwa warszawska była zajebista".

Władek lat 97 to podwójny AK-owiec – były żołnierz Armii Krajowej oraz Anonimowy Kobieciarz, który swoje uzależnienie od flirtu przywiózł do Poznania z Warszawy. Często toczę z nim o to bitwy, ale to duży kaliber niereformowalnego seksisty i walka z nim zawsze jest krwawa.

Dziś powstaniec lat 3 do 100 odwiedził mnie w bojowym nastroju, chcąc szturmem zawładnąć moim umysłem, sercem i rzecz jasna – ciałem.
– Adela, słyszałaś o Budionnym? Brał dziewki na konia i wywoził w zboże.
– No i?
– Widzisz, kochana, we mnie rwą się kopyta z całej stadniny przedwojennego temperamentu. Mój mustang powiada, że jest mus na tango. Mus-tango.
– Twoje rozchwianie emocjonalne świadczy, że jesteś raczej konikiem na biegunach - odpowiedziałam kpiąco.

Władek podszedł do mnie i chwycił mnie w ramiona, próbując namiętnie pocałować. Mam na to jeden, bardzo efektywny, choć drastyczny środek.

– Adela, znowu wypluwasz swoje szufladki?!
– Stosuję ten sam chwyt co dziadek.
– Twój dziadek całował się z mężczyznami?
– Piłsudki również walczył sprytem. I notował zwycięstwa!
– Ach, Adela, ty jesteś taka mało melodramatyczna.
– Co?
– Nie ma w tobie nic z Marleny Dietrich, Poli Negri, Grety Garbo. Ty jesteś taka Adelowata!

I w tym momencie rozpoczęło się obchodzenie przez nas jubileuszu bitwy warszawskiej. Było oblężenie, ataki konnicy i ciężki ostrzał z dział dużego kalibru. W końcu wzięłam do niewoli Władka lat 97.
– Widzisz, kochasiu, tak kończą ci, którym marzy się życie w komunie.
– E tam, Adela, ważne, że to dzięki mnie, zyskujesz pewność, że bitwa warszawska była zajebista.

Musiałam w tej chwili zaprotestować. Nie znoszę przekleństw. Nie cierpię też akcji, które prowadzą do spowszedniania wielkich zwycięstw. Dlatego zaciągnęłam powstańca do Pika Pika, a tam zamówiliśmy wino o marce Alma.

Alma zawsze oznacza produkty z wyższej półki. Bitwa warszawska też była z górnej półki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz