środa, 14 sierpnia 2013

SIERPIEŃ W PIKA PIKA: "Helios".

Pierwszy raz trafiłam do Pika Pika dawno, dawno temu. Mieszko I, a nawet jego syn Bolesław Chrobry jakiś czas temu umarli, od kilku stuleci stał Stary Rynek w Poznaniu, nawet koniec świata zdążył być związany z dobiegnięciem do mety XX wieku oraz drugiego Millenium. Ale takie wydarzenia są mało ważne. Ważne są tylko wspomnienia – one mają prawo do małych nieścisłości z faktami.

W Pika Pika pracowało wówczas Hiszpańskie Słoneczko. David o wiecznie uśmiechniętej twarzy. Bożek, który mógł pochodzić zarówno z Półwyspu Iberyjskiego, jak i z wyspy Rodos. Oczami wyobraźni widziałam go na złotym rydwanie zaprzężonym w cztery białe konie. Od razu poczułam do niego słabość.
– Jestem ciocia Adela – przedstawiłam się.
– Ja zaś podam wino Elios – odpowiedział ów półbóg. – Rozsmakuje się w nim ciocia.
– Helios! – odgadłam. – Ty jesteś współczesnym Heliosem!
– Smaczne wino?
– Wyborne – odrzekłam. – Zasługujesz na cztery wspaniałe szkapy.
– Co proszę?
– Ktoś w końcu musi ciągnąć ten rydwan, na którym będziesz pięknie się prężył - wyjaśniłam.
– Prężył się? – zdziwił się David.
– Na razie się odpręż – doradziłam. – Usiądź, smyku.

David posłusznie usiadł przy moim stoliku, ja zaś spróbowałam wyłuszczyć mu, na czym polegała moja metafora. Wiadomo, że nikt współcześnie nie będzie poruszał się po ulicach na rydwanie, co najwyżej w kabriolecie, ale przy polskiej aurze i tak by trwało to zbyt krótko. Dlatego bardziej skupiłam się na owych czterech klaczach.

– Mężczyźni o aparycji takiej jak twoja zasługują na cztery dziewczęta. I to naraz!
– Jasny gwint! – zaklął po polsku David.
– Podałeś mi przednie wino marki Elios, więc od razu rozpoznałam w tobie Heliosa. A on miał w zaprzęgu cztery siwki płci żeńskiej. Jutro przyprowadzę tutaj trzy koleżanki. Wszystkie są siwe. Będzie Kunia lat 90, Malwina lat...
– O kurczę! – David ponownie użył polskiego bluzga. – Zapomniałem podać tapasu!

David jak oparzony pobiegł na zaplecze, gdzie upichcił mi smaczną przekąskę. Potem omijał mnie szerokim łukiem. Chciałam z nim jeszcze raz porozmawiać, ale uciekł na stałe do Hiszpanii. Szkoda. Miałby w Poznaniu wspaniały zaprzęg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz