wtorek, 17 września 2013

Wolontariat.

Zadzwoniłam dziś do Władka lat 97 od samego rana. Przez uchylone okno obudził mnie chłodny poranek, więc postanowiłam rozgrzać się rozmową z powstańcem. AK-owiec zawsze mnie rozgrzewa o świcie, bo przebudzony „w środku nocy” wrzeszczy jak opętany. Nie inaczej było i dziś.

– Adela, do jasnej ciasnej, ja chcę spać!
– Jaki masz dzwonek?
– Głośny, skaranie boskie!
– Ale jaka melodia?
– Hę?!
– Co ci gra, gdy ja dzwonię do ciebie?
– Dryń, dryń!
– To niemożliwe. Takie staroświeckie?
– Dzwonisz do mnie o świcie, sprawdzając czy mi bije dzwonek? I jeszcze dopytujesz się, na jaką melodię?!
– Słyszę, że się już przebudziłeś. Idzie mi o wolontariat.
– Wolontariat?
– Wstawaj, spotkamy się za kwadrans przed kościołem.
– Jezu!
– Przygotowałam 2 puszki na datki i cel dobroczynny. Musimy zdążyć przed dotarciem ludzi do pracy.
– Chcesz zaatakować jeszcze nie do końca przebudzonych ludzi? - spytał przytomnie Władek.
– Badania wykazały, że człowiek śpiący jest bardziej szczodry.
– Jakie badania?! Sama nadajesz się do badania!!
– Władku, tylko brak całkowitego rozbudzenia cię tłumaczy. Będziesz musiał mnie za to przeprosić, jak do końca się obudzisz.

Usłyszałam w słuchawce telefonu głośne sapanie, a potem głęboki oddech AK-owca. Nie chciałabym teraz być w pobliżu powstańca. Moje kiszki do dziś dobrze pamiętają poranny zapach z jego ust. Na całe szczęście, Władek oprócz wydalania bodźców zapachowych potrafi też myśleć.

– Jaki cel jest twojej akcji? – zainteresował się w końcu.
– Zebranie pieniędzy.
– Ale w jakim celu?
– Coś wymyślimy. Musisz się tylko wybudzić, to coś sensownego zaproponujesz.
– Ale chciałaś rozpocząć zbiórkę już za kwadrans.
– Nie. Zostało ci tylko 11 minut. Musisz szybciej się zbierać.

Władek rozłączył się. Ja zaś spojrzałam za okno. Zbierały się chmury. Postanowiłam wyłączyć telefon. Potem spokojnie przymknęłam oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz